"Postanowiłem rozpisać nowe wybory, by naród boliwijski mógł w demokratyczny sposób wybrać swój nowy rząd" - oświadczył Morales, cytowany przez boliwijską agencję ABI. Wieloletni populistyczny przywódca zapowiedział również, że zastąpi członków rady wyborczej, która po wygranych przez niego czwartych z rzędu wyborach znalazła się w ogniu powszechnej krytyki i zarzutów o oszustwa wyborcze. Wcześniej w niedzielę OPA zaleciła, aby Boliwia przeprowadziła nowe wybory prezydenckie. Jak stwierdziła ta panamerykańska organizacja we wstępnym raporcie z audytu wyborów, jest mało prawdopodobne, by prezydent Morales zapewnił sobie 10-proc. przewagę konieczną do zwycięstwa. OPA opublikowała swój wstępny raport po audycie przeprowadzonym w dniu głosowania 20 października, stwierdzając, że nie może potwierdzić wyniku. Morales ogłosił się zwycięzcą jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnych wyników głosowania. Wykazały one, że otrzymał, bardzo niewielką różnicą głosów, wystarczające poparcie, aby uniknąć drugiej tury i kolejnego starcia z byłym prezydentem Carlosem Mesą. Wyniki ogłoszono jednak po zwłoce trwającej 24 godziny, co dodatkowo wzmocniło zarzuty opozycji, że zostały zmanipulowane. Kontestowane wyniki wywołały falę gwałtownych protestów w całym kraju, podczas których przeciwnicy Moralesa domagali się powtórzenia głosowania. Podczas ulicznych zamieszek co najmniej trzy osoby poniosły śmierć, a ponad 300 zostało rannych.