Według Unitel, główny rywal Moralesa Samuel Doria Medina otrzymał tylko 24 proc. głosów, a przeprowadzone jednocześnie wybory parlamentarne ponownie dały dominującą pozycję w Kongresie kierowanej przez prezydenta partii Ruch na rzecz Socjalizmu. Zajmujący się niegdyś uprawianiem koki 54-letni Morales to pierwszy prezydent Boliwii pochodzenia tubylczego i jeden z tych przywódców latynoamerykańskich, którzy są najbardziej aktywni w krytykowaniu polityki USA. Po oficjalnym potwierdzeniu wynik wyborów da mu niekwestionowany mandat dla dalszej realizacji "rodzimego socjalizmu", wykorzystującego obfite dochody ze znacjonalizowanych zasobów ropy i gazu dla finansowania programów socjalnych. Odsetek osób żyjących w skrajnym ubóstwie wynosi dziś w 10-milionowej Boliwii 20 proc., podczas gdy w 2006 roku była to ponad jedna trzecia. Według boliwijskiego banku centralnego, dochody kraju z gazu i ropy stanowią obecnie 35 proc. produktu krajowego brutto w porównaniu z 10 proc. osiem lat temu. Znowelizowana w 2009 roku konstytucja Boliwii pozwala prezydentowi na dwie kadencje z rzędu. Morales mógł startować w niedzielnych wyborach, ponieważ Sąd Najwyższy w zeszłym roku uznał, że nie należy uwzględniać w tym przypadku jego pierwszej kadencji z lat 2006-2009. Orzeczenie to krytykują przeciwnicy prezydenta.