Organizatorzy demonstracji, wśród nich władze miejskie La Paz, zapowiadają, że w rozpoczętej w południe (ok. 18.00 czasu polskiego) demonstracji do końca dnia weźmie udział co najmniej milion osób. Do miasta ściągają licznie z okolicznych gór mieszkańcy indiańskich wiosek. La Paz i położone nieco wyżej El Alto, gdzie znajduje się lotnisko międzynarodowe, liczą razem 2,7 miliona mieszkańców i stanowią bazę wyborczą lewicowego reformatora, prezydenta Evo Moralesa. Przeniesienia siedziby rządu do Sucre domagają się Zgromadzenia Konstytucyjne departamentów Chuquisaca, Santa Cruz, Tarija i kilku innych. Wysuwają m.in. argument, że "konstytucyjna" stolica "leży na korzystnej dla zdrowia wysokości 2.800 m n.p.m.". Za Sucre - ich zdaniem - przemawia także tradycja. To senne, kolonialne miasto położone 410 km od La Paz było siedzibą rządu do czasu krótkiej wojny domowej z 1899 roku. Obecnie jest jedynie siedzibą najwyższych władz sądowych. Lewicowy prezydent Boliwii, Indianin Evo Morales stoi po stronie demonstrantów z La Paz. Faktycznie bowiem - jak podkreśla prasa hiszpańska, która ma swych wysłanników w Boliwii - spór o to, gdzie ma być siedziba rządu, jest próbą sił między biednym, "indiańskim" zachodem Boliwii, a zamożniejszym wschodem "skolonizowanym" przez białych.