Jak napisała w czwartek nigeryjska gazeta "The Premium Times", był to m.in. atak na wsi Attagara, Agapalawa, Agandżara i sąsiednie osiedla w nigeryjskim stanie Borno, gdzie terroryści mają liczne bazy.Ludność zaatakowanych miejscowości również chwyciła za broń i zdołała dogonić niektórych wycofujących się terrorystów. Kilku pojmano, jak podaje cytowane pismo, i zostali zlinczowani przez uzbrojonych chłopów. W ostatnich dniach ataków ze strony Boko Haram było więcej. "Kiedy nadciągnęli napastnicy, wielu mieszkańców myślało, że to wojsko, które przybyło nas bronić. Nie przyszło im do głowy, że to Boko Haram. Około dwieście zwłok czeka jeszcze na pochówek " - powiedział Ngalamuda Ibrahim, mieszkaniec miejscowości Gwoza. "Po przybyciu do wsi powiedzieli nam: Jesteśmy żołnierzami i przyjechaliśmy was bronić. Wezwali ludność, aby zgromadziła się w centrum wsi. Kiedy już wszyscy przyszli, zaczęli do nas strzelać, wołając: Allahu akbar, Allahu akbar" - opowiadał wysłannikowi "The Premium Times" miejscowy przywódca, któremu terroryści zabili w trakcie tej masakry czterech braci. Senator z regionu Borno, Muhammed Ndume, mówi, że mieszkańcy "żyją pod jarzmem Boko Haram". Krytykuje opieszałą reakcję rządu centralnego, który miał tam przysłać wojsko do obrony miejscowej ludności. Wiele osób, którym udało się przeżyć ostatnie ataki islamistów, zwłaszcza kobiety i dzieci, uciekło do pobliskiego Kamerunu. Tylko w styczniu terroryści z Boko Haram zabili w północno-wschodniej Nigerii około 2 000 osób. W ostatnich tygodniach było ponad 300 ofiar terroru Boko Haram. W ciągu ostatnich pięciu lat, jak oświadczył prezydent Nigerii Goodluck Jonathan, islamscy terroryści zabili tam 12000 osób, a 8000 ranili. Odkąd policja nigeryjska zlikwidowała w 2009 roku ówczesnego przywódcę Boko Haram, Mohameda Jusufa, radykalni islamiści prowadzą krwawą kampanię, która w ostatnich miesiącach bardzo się nasiliła.