- Gdy widzimy, co w stosunku do Rosji czyni się w Estonii i Polsce, powinniśmy nie tylko protestować - trzeba rozwiązywać te problemy - grzmiał Łużkow, przemawiając podczas manifestacji z okazji Święta Pracy, zorganizowanej w Moskwie przez Jedną Rosję i oficjalną Federację Niezależnych Związków Zawodowych Rosji (FNPR). - Zarząd Moskwy i Moskiewska Duma Miejska ogłaszają bojkot wszystkiego, co jest związane z Estonią. Za to, co czynią wobec świętej dla wszystkich cywilizowanych ludzi pamięci o naszym żołnierzu; wobec pomnika i żołnierskich grobów, w wandalski sposób rozebranych i zniszczonych - mówił Łużkow. Według burmistrza, rosyjscy przedsiębiorcy powinni zaprzestać wszelkiej współpracy ze swoimi estońskimi partnerami. - Trzeba powiedzieć biznesowi: zerwijcie kontakty z Estonią. Pokazała ona swoją najgorszą, można nawet powiedzieć, faszystowską twarz - krzyczał Łużkow. Jego zdaniem, "nikomu nie uda się napisać historii od nowa". W manifestacji Jednej Rosji i FNPR - jak podał moskiewski Urząd Spraw Wewnętrznych - uczestniczyło ok. 25 tys. osób. W Tallinie usunięto w nocy z czwartku na piątek pomnik żołnierzy radzieckich, co wywołało zamieszki. W starciach przedstawicieli mniejszości rosyjskiej w tym kraju z policją zginęła jedna osoba, a 156 zostało rannych. Zatrzymano ponad 1000 osób, w tym kilkudziesięciu obywateli Federacji Rosyjskiej. W poniedziałek wieczorem figura żołnierza, stanowiąca centralną część pomnika oraz spoczywające pod nią prochy żołnierzy, zostały przeniesione na cmentarz wojskowy w stolicy Estonii. Cały pomnik ma tam zostać odsłonięty 8 maja.