W wywiadzie wyemitowanym w poniedziałek wieczorem przez stację BBC Virginia Giuffre podtrzymała swoje wcześniejsze twierdzenia, że amerykański finansista Jeffrey Epstein, który w sierpniu popełnił w areszcie samobójstwo, będąc oskarżonym o przemyt ludzi i pedofilię, zmuszał ją do uprawiania seksu z jego przyjaciółmi. Jednym z nich miał być książę Andrzej. Ten jednak kategorycznie temu zaprzecza. "On wie, co się wydarzyło" Jak opowiadała Giuffre, w 2001 r. została przywieziona do Londynu przez Epsteina i zabrana na spotkanie z synem Elżbiety II. Był to jeden z trzech przypadków, kiedy miało między nimi dojść do stosunku. "On wie, co się wydarzyło. Ja wiem, co się wydarzyło. Tylko jedno z nas mówi prawdę i ja wiem, że to ja" - powiedziała Giuffre w programie BBC Panorama. "Błagam obywateli Wielkiej Brytanii, by stanęli po mojej stronie, by pomogli mi walczyć w tej walce, by nie brali tego, jak gdyby wszystko było w porządku. To nie jest jakaś plugawa historia seksualna. To jest historia handlu ludźmi, to jest historia nadużyć i to jest historia waszej rodziny królewskiej" - mówiła. 59-letni Andrzej, drugi syn królowej Elżbiety, powiedział, że nie pamięta spotkania z Giuffre, która wcześniej nazywała się Virginia Roberts. Reakcja Pałacu Buckingham W odpowiedzi na wywiad z Giuffre rzeczniczka Pałacu Buckingham wydała oświadczenie, w którym zdecydowanie zaprzeczono, by książę miał jakąkolwiek formę kontaktu seksualnego lub relacji z Virginią Roberts. "Każde twierdzenie, że jest inaczej, jest fałszywe i pozbawione podstaw" - dodano. Książę usunął się w cień W listopadzie książę udzielił wywiadu BBC, mając nadzieję, że pomoże on opanować narastający skandal. Wywiad został jednak odebrany jako katastrofa wizerunkowa - wyjaśnienia księcia powszechnie uznano za mało wiarygodne, a jemu samemu zarzucono brak empatii dla ofiar. Po emisji rozmowy organizacje i instytucje, którym książę patronował zaczęły się odcinać od niego, podobnie jak firmy sponsorujące inicjatywy księcia. W efekcie 20 listopada ogłosił on, że wycofuje się z pełnienia obowiązków jednego z członków rodziny królewskiej. W wydanym wówczas oświadczeniu napisał, że żałuje "nieprzemyślanej znajomości" z Epsteinem, wyraził współczucie dla ofiar i zadeklarował gotowość współpracy z organami ścigania, jeśli zajdzie taka potrzeba. Tego właśnie domagają się prawnicy ofiar. Jak podano w BBC Panorama, pięć kobiet, które złożyły pozew przeciw Epsteinowi, twierdzi, że Andrzej był świadkiem, jak w posiadłości miliardera robiły one masaże gościom. Prawnik tych pięciu kobiet zapowiedział wystąpienie do sądu, by ten pozwał księcia na przesłuchanie jako świadka, gdy tylko pojawi się na terytorium USA. To oznacza, że jeśli nie zechce zeznawać, w praktyce nie ma on wstępu do Stanów Zjednoczonych. Z Londynu Bartłomiej Niedziński