Według australijskich władz, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że znalezione na zdjęciach satelitarnych obiekty mogą być częściami zaginionej maszyny. Na ten temat rozmawiali szefowie rządów Australii i Malezji. Poszukiwania wciąż prowadzone są na obydwu korytarzach powietrznych. Bierze w nich udział 18 statków, 29 samolotów i 6 helikopterów. Nadal nie wiadomo jednak, gdzie jest samolot. Minister transportu Malezji Hishammuddin Hussein mówił na konferencji prasowej w Kuala Lumpur, że rodziny pasażerów na całym świecie czekają jedną wiadomość: gdzie znajduje się zaginiony rejs MH370. - Na razie nie możemy jej przekazać - dodał. Zdjęcia satelitarne dwóch obiektów Gdyby zauważone przez satelitę u zachodnich wybrzeży Australii obiekty miały okazać się jego szczątkami, malezyjski boeing 777 musiałby przelecieć ponad 5,5 tys. kilometrów na południe od miejsca, w którym zniknął z radarów. Australijska Rada Bezpieczeństwa Morskiego udostępniła zdjęcia satelitarne dwóch obiektów unoszących się na wodzie. Jeden z nich ma około 24 m, a drugi 5 m. John Young z AMSA ostrzegł, że akcja poszukiwawcza będzie utrudniona ze względu na złą widoczność; według niego ocean na wskazanym obszarze, gdzie przebiega ważny szlak transportowy, ma kilka tysięcy metrów głębokości. Young zaznaczył też, że tajemnicze obiekty mogą okazać się np. szczątkami jednego z wielu kontenerów, które często spadają z pokładów frachtowców pływających na tej trasie. - Powstrzymamy się od wydawania sądów do czasu zbadania tych obiektów z bliska - powiedział ekspert. Boeing 777 Malaysia Airlines z 239 osobami na pokładzie zniknął z radarów 8 marca, mniej niż godzinę po starcie z lotniska w stolicy Malezji, Kuala Lumpur. Samolot leciał do Pekinu. Koordynowane przez Malezję poszukiwania prowadzone przez wiele państw dotychczas nie przyniosły żadnych rezultatów.