Wszystko zaczęło się od pozwu dwóch strażniczek więziennych przeciwko ich przełożonemu. Kobiety stwierdziły, że ich szef ma romans z kilkoma strażniczkami na raz i wszystkie panie, które zdobyły jego względy, szybko awansowały. Zawiedzione kobiety, na które przełożony nie zwracał uwagi, poskarżyły się sądowi. Sąd najwyraźniej dostrzegł złamanie prawa, a także niepowtarzalny urok i wdzięk jak u serialowej Ally... i przyznał strażniczkom racje. Po tym wyroku w Kalifornii otworzona została prawna furtka, która pozwala na zaskarżanie szefa, który sypia... z kimś innym.