O postanowieniu Bloomberga powiadomił jego rzecznik Marc LaVorgna. Oświadczenie zostało wydane wbrew rosnącej presji ze strony ugrupowań religijnych, a także konserwatywnych polityków. Prezes Ligii Katolickiej Bill Donohue nakłaniał burmistrza by ten zgodził się na "krótkie wystąpienia księdza, pastora, rabina i imama" w Strefie Zero, czyli tam gdzie stały wieżowce WTC. W podobnym tonie wypowiadał się prezes konserwatywnego think tanku chrześcijańskiego, Family Research Council, Tony Perkins. Argumentował, że po atakach terrorystycznych Amerykanie zwrócili się ku Bogu szukając pocieszenia, a duchowieństwo było ściśle zaangażowane w proces uśmierzania bólu w narodzie. "Burmistrz Bloomberg zgodził się na obecność polityków i prezydentów, ale nie pastorów i modlitwy w czasie uroczystości w Strefie Zero dla rodzin ofiar" - irytował się cytowany przez telewizję FoxNews Perkins. Powiadomił, że zbiera podpisy pod petycją krytykującą decyzję Bloomberga. Do protestów przyłączyli się także politycy. Radny miejski Fernando Cabrera, który jest pastorem w nowojorskiej dzielnicy Bronks, także przygotował petycję i zamieścił ją na swojej stronie internetowej. Nawołuje w niej, by Bloomberg dopuścił modlitwę podczas obchodów rocznicowych. Decyzja burmistrza oburzyła konserwatywnego kandydata na prezydenta USA, byłego senatora z Pensylwanii Ricka Santoruma. "Wzywam burmistrza Bloomberga o ponowne rozpatrzenie niefortunnego postanowienia. Ważne jest umożliwienie klerowi udziału w upamiętnieniu (rocznicy 11 września), co pomoże w zabliźnieniu się wciąż gojących się ran narodu" - oświadczył Republikanin. Według rzecznika LaVorgni, burmistrz Bloomberg nie będzie jednak ponownie rozpatrywał swej decyzji. Jak przypomniał, żadna z poprzednich uroczystości rocznicowych nie odbywała się z udziałem duchowieństwa. Administracja Nowego Jorku niezmiennie utrzymuje, że obchody powinny skupić się na rodzinach ofiar zamachów z 11 września 2001 roku.