Od narodzin pod koniec czerwca dziewczynki - Lucia i Rebecca - ważące wówczas razem 2,5 kilograma były w ciężkim, coraz bardziej pogarszającym się stanie. Zmarły w nocy z wtorku na środę. W ostatnim komunikacie medycznym lekarze podkreślili, że kolejne przeprowadzone badania potwierdzały, że z powodu złożonych wad rozwojowych licznych organów stopniowo zmniejszały się szanse na rozdzielenie bliźniaczek. Ponadto, wyjaśniła ekipa medyczna, stan noworodków był tak poważny, że nie pozostawiał możliwości zastosowania kolejnej terapii, co oznacza, że nie można było już nic więcej zrobić. Przypadek z Bolonii wywołał we Włoszech ogólnokrajową dyskusję z udziałem etyków i ludzi Kościoła, która skoncentrowała się na celowości podjęcia próby uratowania jednej z dziewczynek, bo tylko jedna miała niewielkie szanse przeżyć ewentualną operację rozdzielenia. Stan obu sióstr był jednakowy; żadna z nich nie była słabsza. Lekarze, jak podkreśla środowa włoska prasa, którzy stanęli przed dramatycznym dylematem etycznym, jak ratować dzieci i przede wszystkim: które z nich, postanowili doprowadzić do stabilizacji stanu dziewczynek i ich wzrostu. Mieli nadzieję, że w ten sposób zwiększą szansę na pomyślny zabieg rozdzielenia i przeżycie jednego z dzieci. Taką drogę sugerował również poproszony o opinię komitet bioetyczny uniwersytetu w Bolonii, który był przeciwny natychmiastowej operacji. Lekarze zwrócili się też z prośbą o ekspertyzę prawną do sędziów. Ci odpowiedzieli, że nie ma zasady, która by to regulowała, a decyzja należy do rodziców. Oni zaś nie wypowiedzieli się w tej kwestii. Sytuacja wywoła falę sprzecznych opinii środowisk katolickich i świeckich: od przekonania, że nie można dokonywać takiego wyboru, po zdanie, że jest on etycznie usprawiedliwiony i konieczny. Niektórzy przedstawiciele włoskiego Kościoła i Watykanu opowiadali się za przeprowadzeniem operacji.