Tymczasem rzecznik unijnego komisarza ds. transportu Martyn Selmayr poinformował, że Arctic Sea był dwukrotnie atakowany i nie było to "tradycyjne" piractwo. - Zgodnie z informacjami, jakimi dysponujemy, statek był atakowany dwukrotnie, po raz pierwszy u wybrzeży Szwecji, a po raz drugi u wybrzeży Portugalii - powiedział Selmayr. - Wydaje się, że działania te - tak, jak je nam przedstawiono - nie mają nic wspólnego z tradycyjnymi aktami piractwa ani z atakiem zbrojnym na pełnym morzu - dodał. - Komisja nie chce na tym etapie przedstawiać dalszych komentarzy, by nie utrudniać działań podejmowanych przez władze - oświadczył Selmayr. Płynący pod banderą maltańską frachtowiec Arctic Sea z ładunkiem fińskiego drewna wartości 1,3 mln euro zaginął w ubiegłym miesiącu po przejściu Cieśniny Kaletańskiej. 4 sierpnia miał zawinąć do algierskiego portu Bidżaja. Po raz ostatni kontakt z 15-osobową rosyjską załogą statku nawiązano 28 lipca. 31 lipca portugalski okręt straży przybrzeżnej widział Arctic Sea na Atlantyku. Interpol informował wcześniej, że 24 lipca na wodach szwedzkich na pokład statku wdarli się zamaskowani mężczyźni, którzy pozostali na pokładzie przez kilkanaście godzin.