Najtrudniejsza sytuacja panuje w Syrii, od blisko dwóch lat pogrążonej w konflikcie między siłami powstańczymi a prezydentem Baszarem el-Asadem. Według działaczy opozycyjnych w kraju na skutek utrzymującej się od czterech dni złej pogody - śniegu, deszczu i ujemnych temperatur - zmarło kilkadziesiąt osób. Obfite opady śniegu w okolicach stolicy, Damaszku, oraz w prowincji Hims pozbawiły prądu tysiące mieszkańców wiosek. Meteorolodzy przewidują, że w najbliższych dniach śnieg częściowo stopnieje, a temperatury utrzymają się około zera. Według rebeliantów zła pogoda nie wpłynęła na osłabienie walk, jednak wstrzymała naloty sił rządowych. Część pozbawionych domu Syryjczyków postanowiła przenieść się do tzw. Martwych Miast - ok. 700 porzuconych osad w północno-zachodniej części kraju, pochodzących z czasów starożytnych. "Wzięli ze sobą plandeki i prześcieradła, by móc zamieszkać w ruinach. Większość do ogrzania ma tylko koce" - powiedział agencji Reutera aktywista w zachodniej prowincji Idlib. Wielu mieszkańców Aleppo, najludniejszego miasta Syrii, pali drzwi i krzesła, by się ogrzać. Czeska organizacja charytatywna People In Need przewiduje, że z powodu złej pogody, na skutek wyziębienia i niedożywienia, liczba ofiar śmiertelnych wśród Syryjczyków jeszcze się zwiększy. Trudna sytuacja panuje też w obozach dla syryjskich uchodźców w sąsiednich państwach, m.in. Libanie, Jordanii i Turcji. Ulewne deszcze podtopiły tam w ostatnich dniach kilkaset namiotów, pozbawiając tymczasowego schronienia tysiące osób. Część z nich ulokowano na razie w kontenerach mieszkalnych, używanych dotychczas jako pomieszczenia szkolne. Z powodu gwałtownych burz co najmniej 17 osób zginęło w Libanie, Izraelu, Turcji i na terytoriach palestyńskich. W Libanie porywiste wiatry, ulewne deszcze i rekordowe opady śniegu w górach spowodowały śmierć sześciu osób, odcięły od świata kilkadziesiąt górskich miejscowości i wywołały przerwy w dostawie prądu i łączności telefonicznej w całym kraju. Pod wodą znalazły się przedmieścia stolicy, Bejrutu. Na okupowanych terytoriach palestyńskich - Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy - poniosły śmierć łącznie cztery osoby. Dwie zginęły, gdy taksówkę, którą jechały, porwała wezbrana woda, a kolejne dwie straciły życie, gdy zapadł się tunel na granicy z Egiptem. Tysiące mieszkańców Strefy Gazy zostały pozbawione prądu. W Izraelu od niedzieli niemal nieprzerwanie pada deszcz, a służby meteorologiczne odnotowały najobfitsze opady od 20 lat. W Haderze (ok. 45 km na północ od Tel Awiwu) ok. 2,5 tysiąca domów jest bez prądu na skutek podtopień, a część mieszkańców ewakuowano. W wielu częściach Jordanii spadło ok. 30 cm śniegu, a opadom towarzyszyły gwałtowne burze. Zła pogoda spowodowała m.in. zamknięcie szkół i opóźnienie lotów na międzynarodowym lotnisku w Ammanie. Kilkaset osób ewakuowano. W Egipcie rzadkie na tym obszarze wichury i deszcze oraz spowodowana nimi słaba widoczność przez ostatnie trzy dni niemal o połowę ograniczyły ruch statków w Kanale Sueskim.