Ponadto obóz został ostrzelany przez sześć izraelskich czołgów. Wielu rannych zostało uwięzionych w obozie pod gruzami. Według źródeł palestyńskich lekarze chcący udzielić pomocy rannym - z powodu intensywnego ostrzału - nie mogą dotrzeć na miejsce. Z kolei, Izraelczycy mówią o silnej wymianie ognia moździerzowego w pobliżu obozu dla uchodźców. Nie wspominają jednak o ataku śmigłowców. Tymczasem ważą się losy zaplanowanego na dzisiaj spotkania przedstawicieli stron konfliktu. Palestyńscy i izraelscy urzędnicy do spraw bezpieczeństwa mieli spotkać się w celu wznowienia rozmów prowadzących do zakończenia trwających od sześciu miesięcy starć. Nie wiadomo, gdzie odbędą się rozmowy mające położyć kres aktom przemocy w Strefie Gazy oraz na Zachodnim Brzegu Jordanu. Zarówno państwa europejskie jak i Stany Zjednoczone nalegają, by zwaśnione strony zasiadły do stołu rokowań. W spotkaniu z pewnością nie weźmie udziału szef palestyńskiej służby bezpieczeństwa prewencyjnego Mohammed Dahlan. Podczas powrotu z rozmów w zeszłym tygodniu jego samochód ostrzelali izraelscy żołnierze. W wyniku strzelaniny rannych zostało dwóch członków ochrony. W poniedziałek premier Izraela, Ariel Sharon wyraził ubolewanie z powodu tego incydentu w swoim liście do amerykańskiego sekretarza stanu Colina Powella. Palestyńczycy żądają jednak oficjalnych przeprosin.