Obie stały na ulicy, gdy izraelski śmigłowiec wystrzelił rakietę w samochód, którym jechał przywódca Fatahu. Trafione odłamkami pocisku, zmarły w wyniku odniesionych ran po przewiezieniu do szpitali. 57-letnia Azizeh Jubran zmarła w szpitalu we wschodniej, arabskiej części Jerozolimy, a 52-letnia Rahmi Shaheen w szpitalu na Zachodnim Brzegu, w miejscowości Beit Jala koło Beit Sahur, gdzie doszło do ataku. Władze Autonomii twierdzą, że celem ataku były osoby cywilne. Izrael kategorycznie odrzuca te oskarżenia i utrzymuje, że uzbrojeni bojówkarze chcieli dokonać zamachu na leżącą w pobliżu bazę wojskową. Tymczasem w Waszyngtonie przebywa już przywódca Palestyńczyków, Jasser Arafat. Ma się spotkać z prezydentem USA Billem Clintonem i rozmawiać o sposobach zakończenia starć na Bliskim Wschodzie.