Wcześniejsze 48-godzinne ultimatum postawione palestyńskiemu przywódcy przez Ehuda Baraka nie przyniosło efektu. Starcia na Zachodnim Brzegu i w strefie Gazy nie ucichły nawet na chwilę. Tylko wczoraj w zamieszkach na tych terenach rannych zostało 14 osób. Barak groził wysłaniem czołgów i śmigłowców przeciwko demonstrantom. Jednak po kilkugodzinnym nocnym spotkaniu izraelskiego gabinetu zdecydowano się kontynuować negocjacje. Barak docenił przede wszystkim międzynarodowe wysiłki, by uratować pokój. Na Bliskim Wschodzie jest już sekretarz generalny ONZ Kofi Annan. Dzisiaj ma się spotkać na powtórnych rozmowach z Arafatem. Propozycję trójstronnego szczytu w Egipcie przedstawił obu bliskowschodnim przywódcom prezydent Bill Clinton. Barak zgodził się - kolejny więc ruch należy do Arafata. Do negocjacji włączyła się również Rosja. Do Gazy przyleciał minister spraw zagranicznych tego kraju - Igor Iwanow i zapowiedział, że wie jak rozwiązać bliskowschodni pat. Odmówił jednak podania szczegółów rosyjskiego planu. Tymczasem premier Izraela Ehud Barak zaapelował wczoraj wieczorem do Żydów i Arabów o powstrzymanie się od wzajemnych aktów agresji. - Ktokolwiek atakuje mniejszości w naszym demokratycznym państwie żydowskim niszczy to, co pozwoliło Żydom i Arabom współistnieć od jego powstania 52 lata temu - powiedział m.in. Barak w izraelskiej telewizji publicznej.