Z kolei nad ranem izraelskie myśliwce przeprowadziły dwa naloty na libańskie miasto Byblos, położone na północny wschód od Bejrutu. Natomiast Libańczycy ostrzelali izraelski port Hajfa. Na miasto spadły pociski rakietowe. Celem ostrzału - wynika z doniesień agencyjnych - był miejski port i lokomotywownia. W mieście słychać było odgłosy silnych wybuchów. Brak danych na temat skutków ostrzału. Hajfa była już celem ataku Hezbollahu z Libanu w zeszłym tygodniu. Wcześniej izraelskie myśliwce przeprowadziły dwa naloty na libańskie miasto Byblos. Był to od rozpoczęcia izraelskiej ofensywy w Libanie pierwszy atak na to miasto - znany już w starożytności port, obecnie położony w odległości około 40 km od stolicy. Byblos - znane z wielu zabytków i wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO, jest obecnie zamieszkałe w większości przez libańskich chrześcijan. W nocy z poniedziałku na wtorek lotnictwo izraelskie zbombardowało koszary armii libańskiej w rejonie Bejrutu - poinformowały libańskie źródła wojskowe. Atakowane były czterokrotnie koszary Dżamhur, znajdujące się na wzgórzach otaczających Bejrut oraz zlokalizowane na wybrzeżu koszary Kfarczima. Naloty spowodowały ofiary w ludziach, jednak nie podano bliższych szczegółów. Wcześniej lotnictwo izraelskie atakowało bazę armii libańskiej Abde, na północnym odcinku wybrzeża morskiego oraz bazę marynarki libańskiej w Tripoli. Co najmniej 6 osób poniosło śmierć w rezultacie ataku lotnictwa izraelskiego na wioskę Aitarun, położoną w pobliżu miasta Bint Dżbeil, w południowym Libanie. Jeden z budynków wioski legł w gruzach. Nie wyklucza się, że liczba ofiar będzie większa. Zastępca naczelnego dowódcy armii izraelskiej Mosze Kaplinsky zapowiedział, że izraelska ofensywa w Libanie zakończy się "w ciągu kilku tygodni". W wywiadzie, nadanym we wtorek rano przez izraelską wojskową rozgłośnię radiową, Kaplinsky zastrzegł, że zakończenie działań wojennych nastąpi "po zrealizowaniu celów akcji militarnej". - Z pewnością operacja nie przeciągnie się na kilka miesięcy - powiedział izraelski wojskowy. Tymczasem Premier Izraela Ehud Olmert oświadczył, że ofensywa w Libanie będzie trwała do momentu, gdy zostaną uwolnieni uprowadzeni izraelscy żołnierze, a Izraelczykom nie będą zagrażały ataki Hezbollahu. Izrael "nie wyklucza rozmieszczenia sił wielonarodowych" na południu Libanu pod warunkiem, że będą one "bardzo mocne" - poinformował izraelski minister ochrony środowiska Gideon Ezra. Władze w Izraelu zagroziły, że jeśli Hezbollah zaatakuje rafinerię i zakłady chemiczne w Hajfie, w odwecie lotnictwo izraelskie sparaliżuje cały system energetyczny Libanu. Według strony izraelskiej, Hezbollah od początku kryzysu libańskiego wystrzelił na Izrael co najmniej 1.500 pocisków rakietowych. Ugrupowanie to dysponuje 12 tysiącami pocisków rakietowych, pochodzącymi z Iranu i Syrii. We wtorek lotnictwo izraelskie zniszczyło w północno-wschodnim Libanie cztery ciężarówki, które - według strony izraelskiej - przewoziły z Syrii broń i amunicję dla Hezbollahu. Sekretarz generalny ONZ Kofi Annan oświadczył, że spodziewa się, iż Europa wyśle międzynarodowe siły pokojowe do Libanu. Powinny być one - zdaniem Annana - liczniejsze i lepiej uzbrojone niż obecnie stacjonujący w Libanie 2-tysięczny kontyngent ONZ (służy w nim ok. 230 Polaków). Przedstawiciel UNICEF-u w Bejrucie Roberto Laurenti powiedział, że sytuacja humanitarna w Libanie jest "katastrofalna" i z powodu ofensywy izraelskiej w całym kraju pół miliona osób musiało opuścić swoje domy. Przewodniczący irańskiego parlamentu Gholam-Ali Hadad-Adel ostrzegł, że w toku obecnej operacji w Libanie, "żaden obszar Izraela nie będzie bezpieczny" i znajdzie się w zasięgu rakiet hezbollahów. Iran i Syria od lat wspierają Hezbollah.