Wielka Brytania ma w Iraku obecnie ponad 7100 żołnierzy, więc zapowiedziana przez Blaira redukcja oznacza, że pozostanie ich tam jeszcze - przynajmniej na razie - około 5500. Londyn zapewnia, że pozostaną oni w Iraku do 2008 roku. Jednak zapowiedź Blaira o wycofaniu 1600 żołnierzy nastąpiła niedługo po ogłoszeniu przez Busha planu wysłania do Iraku dodatkowych 21,5 tys. wojsk amerykańskich, a więc powiększenia ich ogólnej liczby do ponad 160.000. Decyzję Blaira - jak podkreślają relacje z Londynu - wymusiła rosnąca opozycja antywojenna w Wielkiej Brytanii. Pozycja i popularność premiera drastycznie osłabła wskutek lojalnego popierania operacji irackiej i polityki Busha. Plany wycofania wojsk z Iraku ma także Dania, inny sprzymierzeniec Ameryki. Mimo to przebywający w Tokio wiceprezydent powiedział, że brytyjska zapowiedź wycofywania wojsk jest "dobrym sygnałem". "To w rzeczywistości potwierdzenie, że są regiony w Iraku, gdzie sprawy przebiegają dobrze" - oświadczył wiceprezydent. Cheney nawiązał do uzasadnienia podanego przez - ewakuacja Brytyjczyków jest możliwa, gdyż zadania ochrony bezpieczeństwa na południu Iraku, w Basrze i okolicach, mogą już przejąć na siebie wojska irackie. Rola pozostających tam wojsk brytyjskich będzie się ograniczać do szkolenia i działań wspierających. Podobnie wytłumaczyła decyzję Blaira przebywająca w Berlinie sekretarz stanu . - Brytyjczycy zrobili to, co jest planem dla całego kraju, to znaczy przekazali odpowiedzialność za ochronę bezpieczeństwa Irakijczykom, kiedy pozwoliła na to sytuacja - powiedziała szefowa dyplomacji. Dodała, że "koalicja pozostaje nietknięta". Tymczasem Demokraci w Kongresie skomentowali wypowiedź Blaira jako potwierdzenie, że dalsza eskalacja wojny nie ma sensu i trzeba szukać politycznego rozwiązania konfliktu. - Polityka prezydenta sprawia, że jesteśmy coraz bardziej izolowani w Iraku. Tymczasem nie jest tam możliwe rozwiązanie czysto militarne"- powiedział przywódca demokratycznej większości w Senacie . Demokraci w Izbie Reprezentantów przeforsowali niedawno rezolucję przeciwko zwiększaniu liczby wojsk w Iraku. Nie jest ona wiążąca dla Busha, ale następnym krokiem ma być obwarowanie zgody na dalsze finansowanie wojny szeregiem warunków, np. wymogiem, aby wojska wysyłane do Iraku były odpowiednio wyszkolone. Cheney ponownie skrytykował te inicjatywy Demokratów, mówiąc, że ośmielają one terrorystów, gdyż ukazują podziały i niezdecydowanie Ameryki.