Zadeklarował jednak gotowość do zeznawania w śledztwie ws. Kelly'ego. Blair nie zwoła także specjalnej sesji parlamentu, poświęconej kryzysowi, w jakim znalazł się jego rząd. Domagała się tego opozycja. - Myślę że zwołanie specjalnej sesji parlamentu podgrzeje jeszcze bardziej atmosferę, ale nie przysłuży się wyjaśnieniu tej sprawy. Nie sądzę, by było to właściwe. Teraz potrzebny jest spokój, między innymi po to, by sędzia, który prowadzić ma dochodzenie, mógł je spokojnie przeprowadzić - mówił Blair. Szef rządu Wielkiej Brytanii zapewnił, że weźmie na siebie wszelką odpowiedzialność, jeśli śledztwo wykaże jakieś nieprawidłowości w jego gabinecie. Nad głową szefa brytyjskiego rządu zaczęły zbierać się wielkie chmury, gdy BBC podało, że rząd wyolbrzymił jesienią ubiegłego roku informacje w sprawie broni masowego rażenia, by przekonać społeczeństwo do wojny w Iraku. Oliwy do ognia dolała śmierć Davida Kelly'ego, byłego ONZ-owskiego inspektora rozbrojeniowego, a później eksperta brytyjskiego rządu. Brytyjska stacja radiowo-telewizyjna BBC potwierdziła dzisiaj, że Kelly był jej głównym źródłem informacji w sprawie irackiej broni masowego rażenia. "Możemy potwierdzić, że dr Kelly był głównym źródłem dochodzenia prowadzonego przez Andrew Gilligana i Susan Watts, którego wyniki wyemitowano w BBC 2 i 4 czerwca. W związku ze śmiercią Kelly'ego sądzimy, że należy położyć kres spekulacjom i jak najszybciej podać tę informację. Nie zrobiliśmy tego wcześniej na prośbę rodziny doktora Kelly'ego", głosi komunikat wydany przez BBC. W swych audycjach dziennikarze twierdzili, powołując się anonimowego "specjalistę wojskowego", iż dokumentacja w sprawie irackiej broni masowego rażenia została "spreparowana" na życzenie urzędu premiera, tak, aby usprawiedliwić uczestnictwo Wielkiej Brytanii w operacji w Iraku. W dokumentacji znalazł się nawet zapis, że Saddam Husajn był w stanie w ciągu 45 minut użyć broni masowego rażenia. Dzisiaj była minister transportu Glenda Jackson ponowiła w wywiadzie dla BBC żądanie dymisji Blaira bez oczekiwania na zakończenie śledztwa w sprawie śmierci eksperta. Tony Blair przybył dzisiaj do Seulu na rozmowy z prezydentem Ro Mu Hiunem w sprawie kryzysu nuklearnego wokół Korei Północnej. Jego zdaniem koreański program broni nuklearnej jest realnym zagrożeniem i nie można udawać, że nie istnieje. Blair i prezydent Korei Południowej doszli dzisiaj w Seulu do wspólnego wniosku, że rozwiązanie kryzysu północnokoreańskiego musi nastąpić na drodze dialogu i nie można Phenianowi pozwolić na posiadanie broni nuklearnej. Na wspólnej konferencji prasowej Blair powiedział, że najlepszą drogą uregulowania problemu są wielostronne rozmowy, w których powinny uczestniczyć także Korea Południowa i Japonia. Brytyjski premier zapowiedział, że jeśli Korea Północna na prawdę zaniecha swego rozwoju nuklearnego, wspólnota międzynarodowa zaoferuje jej szeroką pomoc. Z kolei południowokoreański prezydent Ro Mu Hiun zauważył, że sytuacja na Półwyspie Koreańskim jest bardziej stabilna niż pół roku temu. Uważa on, że określenie jej jako "kryzysu" jest niewłaściwe, ponieważ wszystkie strony pracują na rzecz dialogu. Phenian ogłosił 12 grudnia ubiegłego roku wznowienie swego programu nuklearnego, zamrożonego w 1994 roku na warunkach uzgodnionych ze Stanami Zjednoczonymi. W następstwie tej decyzji z kontrolowanych dotąd obiektów usunięto urządzenia monitorujące Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej i wyproszono inspektorów MAEA.