Blair dał do zrozumienia, że Ameryka nie powinna działać sama. Powód dla którego popieram Stany Zjednoczone jest taki: uważam, że Ameryka ma rację. Myślę, że w interesie naszego narodu jest stawienie czoła problemowi irackiemu - mówił Tony Blair. Premier Blair ma wyjątkowo niewdzięczną rolę, ponieważ promuje ideę wsparcia amerykańskiej interwencji w Iraku, choć przeciwko temu pomysłowi występuje znaczna część brytyjskiego społeczeństwa. Natomiast kilka godzin wcześniej w Johannesburgu, po spotkaniu z sekretarzem generalnym ONZ Kofim Annanem, wicepremier Iraku Tarik Aziz oświadczył, że jego kraj jest gotów zgodzić się na powrót inspektorów rozbrojeniowych, ale tylko w ramach szerokiego porozumienia, które nie naruszy suwerenności kraju i doprowadzi do zniesienia międzynarodowych sankcji. Aziz podkreślił też, że choć Irak ma nadzieję na pokojowe rozwiązanie sporu, to szykuje się do odparcia ewentualnego amerykańskiego ataku. Chirac przeciwny akcji USA przeciwko Irakowi Prezydent Francji Jacques Chirac ponownie wyraził dzisiaj w Johannesburgu sprzeciw wobec "jednostronnej" interwencji wojskowej USA w Iraku, przypominając, że "jedynie Rada Bezpieczeństwa" jest władna o tym zadecydować. Celem społeczności międzynarodowej "jest bezwarunkowy powrót inspektorów do Iraku" - powiedział na konferencji prasowej Chirac, który uczestniczy w Szczycie Ziemi w stolicy RPA. - Irak albo się zgodzi, albo nie, ale wówczas tylko Rada Bezpieczeństwa ma prawo interweniować - dodał francuski prezydent. - Nie popieram jednostronnego działania, niezależnie od tego, kto je podejmuje - oświadczył, nie wymieniając wprost Stanów Zjednoczonych, które grożą interwencją wojskową w Iraku, w celu obalenia Saddama Husajna.