"Niecałe 80 kilometrów stąd jest inny świat, doświadczony wielką nędzą. Dziesiątki tysięcy Koreańczyków uciekło z tego świata i poprzez niebezpieczne drogi znalazło nowe życie w Korei Południowej" - powiedział Al-Husajn południowokoreańskiej agencji Yonhap. Jednak, jak dodał, "miliony wciąż pozostają więźniami systemu totalitarnego, który nie tylko pozbawia ich wolności, ale też rzeczy niezbędnych do przeżycia". ONZ opublikowała w zeszłym roku raport na temat łamania praw człowieka w Korei Północnej. Oceniła w nim, że zbrodnie, których dopuszcza się północnokoreański reżim można porównać do zbrodni nazistowskich, popełnianych przez reżim apartheidu w RPA czy Czerwonych Khmerów w Kambodży. Jedną z rekomendacji raportu było utworzenie biura w terenie, które prowadziłoby dokładniejszy monitoring i dokumentację sytuacji praw człowieka w Korei Północnej. Pjongjang odrzucił wyniki raportu. W zeszłym tygodniu zaś powołał się na planowane otworzenie oenzetowskiego biura, by uzasadnić swój bojkot Letniej Uniwersjady, planowanej na lipiec w Korei Południowej.