Zdaniem szefa policji okręgu West Midlands, aresztowany kierowca umyślnie staranował grupę muzułmanów rozpędzonym samochodem. 21-letni Harun Dżahan i dwaj bracia - 30-letni Szahzad Ali i o rok starszy Abdul Musawir zmarli wkrótce po przewiezieniu do szpitala. Stali oni na rogu ulicy strzegąc swego osiedla, gdzie obrabowano już stację benzynową i klub. Ojciec Haruna Dżahana zauważył wypadek i rzucił się na pomoc poszkodowanym. Jak mówił dziś reporterom: "Pomagałem pierwszemu, a ktoś z tyłu powiedział mi - za tobą jest twój syn. Zacząłem mu robić sztuczne oddychanie, miałem twarz i ręce pokrytą jego krwią. Dlaczego? To był dobry chłopak, 21 lat. Brak mi go, głęboko". Tarik Dżahan wystąpił potem przed sporym, gniewnym tłumem muzułmańskiej młodzieży, tłumacząc jej, że jego syn zginął w obronie całej miejscowej społeczności - białych, czarnych i Azjatów. Jego apel poskutkował i nie doszło do rozruchów na tle etnicznym.