Niezwłocznie po przylocie do Rangunu Gambari spotkał się z koordynatorem UNDP w Birmie Charlesem Petrie, aby zasięgnąć u niego informacji o sytuacji panującej w kraju oraz omówić przyczyny uznania go za persona non grata. Petrie musi opuścić Birmę jeszcze w tym miesiącu, gdy wygaśnie mu pozwolenie na pobyt, którego przedłużenia władze odmówiły. Gambari przekazał Petrie'mu wyrazy poparcia ze strony sekretarza generalnego ONZ Ban Ki-Muna. Z Rangunu Gambari udał się do stołecznego Najpjidawu, gdzie miał się spotkać z wysokimi przedstawicielami władz. Nie wiadomo, czy specjalnemu wysłannikowi władze umożliwią spotkanie z liderką opozycji, laureatką nagrody Nobla Aung San Suu Kyi. Zadaniem Gambari'ego jest doprowadzenie do pojednania między juntą a opozycyjnym ruchem prodemokratycznym. "Gambari pozostanie w Birmie tak długo, jak będzie tego wymagała jego misja" - wynika z oświadczenia ONZ. Oficjalny plan wizyty przewiduje jednak, że potrwa ona sześć dni. Specjalny oenzetowski wysłannik odwiedził Birmę niedługo po brutalnym stłumieniu wywołanych podwyżkami cen protestów we wrześniu br. Spotkał się wówczas z generałem Thanem Shwe, stojącym na czele wojskowych władz kraju, oraz dwukrotnie z Aung San Suu Kyi. Tamta wizyta te nie przyniosła jednak spodziewanych efektów. Rozpoczętej w sobotę misji eksperci również nie wróżą sukcesu, zwłaszcza że Gambari zamiast nakłaniać birmańską juntę do demokratycznych reform, najwyraźniej będzie musiał tłumaczyć rolę ONZ-u w Birmie. W czasie między obiema wizytami Gambari odwiedził sześć państw w południowo-wschodniej Azji, aby prowadzić rozmowy o kryzysie birmańskim.