Oficjalny dziennik "New Light of Myanmar" nie precyzuje, czy zwolnienie dotyczyło około 2000 więźniów politycznych. Społeczność międzynarodowa nie przestaje domagać się od birmańskich władz uwolnienia więźniów politycznych, w tym przywódczyni opozycji Aung San Suu Kyi, która blisko 13 lat, z ostatnich 19, była pozbawiona wolności. Jej ugrupowanie Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD) przyznała, że nie ma zbyt wiele nadziei, żeby wśród uwolnionych znaleźli się jacyś więźniowie polityczni. Oświadczenie junty nadeszło, kiedy opozycjoniści mieszkający za granicą upamiętniają w tym tygodniu pierwszą rocznicę brutalnych represji jakich dopuściły się władze wojskowe w Birmie. Fala demonstracji w tym kraju wybuchła około połowy września 2007 roku i trwała ponad dwa tygodnie, spotykając się ze zbrojną odpowiedzią policji i wojska, a następnie z falą represji. Według źródeł dysydenckich represje wobec opozycji spowodowały blisko 200 ofiar śmiertelnych, choć władze Birmy utrzymują, że było ich dwadzieścia razy mniej; zatrzymano wówczas od 700 do 2000 osób. Suu Kyi i jej partia NLD wygrali 27 maja 1990 roku wybory w Birmie. Wojskowi zignorowali jednak wynik wyborczy i przetrzymują przywódczynię opozycji w areszcie domowym.