Bin Laden, który milczał od grudnia 1998 roku, ogłosił oświadczenie, zamieszczone przez pakistański dziennik "Dżang" ("Wojna") tego samego dnia, gdy władze Afganistanu wyraziły obawę, że USA mogą dokonać ataku rakietowego na ten kraj w odwecie za czwartkowy zamach w Jemenie na amerykański niszczyciel "Cole". Zginęło tam 17 marynarzy amerykańskich, a 30 zostało rannych. Kudratullah Dżamal, minister informacji Talibanu, organizacji ortodoksów islamskich kontrolujących prawie całe terytorium Afganistanu, oświadczył dzisiaj, że Bin Laden nie miał nic wspólnego z tym zamachem. Zapewnił, że bin Laden pozostaje pod "ścisłym nadzorem" i dodał, że talibowie nie wydają go USA, bo zabrania tego afgańska tradycja, a poza tym Waszyngton nie przedstawił dowodów winy Saudyjczyka. Sam bin Laden nie nawiązał bezpośrednio do ataku na niszczyciel. Powiedział natomiast, że "nie boi się amerykańskich gróźb" przeciwko niemu i że "dopóki będzie żywy, wrogowie islamu nie zaznają (od niego) spokoju".