To była prawdopodobnie sytuacja jak z filmu. Przez kilka miesięcy szukano karty, by uniknąć światowej kompromitacji. Amerykański prezydent zgubił kartę zaraz po wybuchu seksafery z Moniką Levinsky. Prawdopodobnie - jak komentowane jest to dziś - był bardzo roztargniony z powodu kłopotów. Zagubienie kodów to jedna z najgroźniejszych sytuacji w czasie prezydentury Billa Clintona. Prezydent ma prawo zgubić pieniądze, telefon, trochę włosów, kilka kilogramów, przegrać partyjkę w golfa ale nie ma prawa zapodziać "ciasteczka" (tak nazywa się specjalną kartę z ważnymi kodami) - mówi były szef połączonych sztabów. Czy kartę ostatecznie odnaleziono - tego już nie ujawnił. Ale jak się okazuje, jeden z jego poprzedników, Jimmy Carter, też kiedyś zapodział kartę. Zostawił ją w marynarce, która trafiła do czyszczenia.