- powiedział w pierwszych słowach swego przemówienia, wygłoszonego w środę wieczorem amerykańskiego czasu. Odpowiedziały mu burzliwe owacje. Obama został wcześniej tego samego dnia oficjalnie nominowany, przez aklamację, na kandydata Demokratów do Białego Domu. Były prezydent przyznał, że kibicował swojej małżonce, kiedy ubiegała się o nominację, ale obecnie, podobnie jak ona, popiera wybranego przez większość Demokratów senatora z Illinois. - Chcę, aby wszyscy, którzy ją popierali, zagłosowali w listopadzie na Baracka Obamę - oświadczył. Według przeprowadzonego przed konwencją sondażu, 27 proc. sympatyków Clinton, głównie białych robotników o niskich dochodach z małych miasteczek zapowiadało, że w wyborach poprze McCaina. Bill Clinton przedstawił rządzącej w Waszyngtonie przez prawie osiem lat republikańskiej ekipie miażdżący akt oskarżenia. - Nasz naród jest w kłopocie na dwóch frontach: "amerykańskie marzenie" jest w defensywie w kraju, a na świecie amerykańskie przywództwo uległo osłabieniu. Realne dochody klasy średniej spadają, bezrobocie, bieda i nierówności rosną. Nasza pozycja na świecie uległa osłabieniu wskutek unilateralnej polityki zagranicznej i zbyt małej współpracy z innymi krajami. Dochodzi do tego niebezpieczne uzależnienie od importowanej ropy naftowej, rosnące zadłużenie i zależność od zagranicznych wierzycieli oraz poważnie przeciążona armia - powiedział. - Zadaniem następnego prezydenta jest odbudować "amerykańskie marzenie" i poprawić reputację Ameryki na świecie. Wszystko, czego nauczyłem się jako prezydent i później, przekonało mnie, że Barack Obama jest odpowiednim człowiekiem do tego zadania - oświadczył Clinton. Były prezydent nie szczędził następnie pochwal nominatowi Demokratów. - Ma on niezwykłą zdolność do inspirowania ludzi, wpajania im nadziei. Posiada inteligencję i ciekawość, której potrzebuje każdy prezydent. Wykazał się także opanowaniem arkanów naszej polityki zagranicznej i wyzwań w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego. Jego życiorys daje mu szczególną zdolność do przewodzenia naszemu coraz bardziej zróżnicowanemu narodowi i przywrócenia naszego przywództwa w coraz bardziej współzależnym świecie - powiedział Bill Clinton. W środę na konwencji wystąpiła cała galeria prominentnych polityków demokratycznych, m.in. były kandydat na wiceprezydenta senator John Kerry. Wszyscy zgodnym chórem krytykowali Republikanów i ich kandydata McCaina, wychwalali zalety Obamy i wzywali do jego poparcia.Gwoździem wieczoru było jednak wystąpienie kandydata na wiceprezydenta, senatora Joe Bidena.