W dokumencie "Hillary" były prezydent przyznał, że jego zdrada była niewybaczalna. Równocześnie zastrzegł, że znajdował się pod presją i porównał pracę w Białym Domu do wielorundowej bokserskiej walki. "Czujesz jakbyś się zataczał - walczysz w 15-rundowym pojedynku pięściarskim, który przedłużono do 30 rund i jest coś, co pozwoli odpocząć twojej głowie, oto co się wydarzyło" - tłumaczył Clinton. "W życiu każdego są presja, rozczarowania, przerażające sytuacje, obawy przed czymś" - wymieniał. Romans z Lewinsky, byłą stażystką w Białym Domu, miał być jednym ze sposobów "radzenia sobie z niepokojami" - dodał. "To, co zrobiłem, było okropne" Słowa Clintona spotkały się z krytyką w mediach społecznościowych. Niektórzy z komentujących uznali jego tłumaczenie za niepoważne, wskazując, że jeśli były amerykański przywódca nie dawał sobie rady z presją, to powinien leczyć się farmakologicznie. Clinton zapewnia, że teraz jest już innym człowiekiem. "To, co zrobiłem, było okropne" - oświadczył w filmie. "Dokument "Hillary" Czteroczęściowy dokument "Hillary" od piątku można oglądać w serwisie streamingowym Hulu. Opowiada on o życiu byłej amerykańskiej sekretarz stanu, w tym o jej małżeństwie z Billem Clintonem i zakończonej porażką kampanii prezydenckiej w 2016 roku. Skandal z romansem Skandal z romansem Clintona z Lewinsky wybuchł w 1998 roku. Republikanom nie udało się usunąć prezydenta z urzędu na podstawie zarzutu, że kłamał on w sprawie seksu ze stażystką. W procedurze impeachmentu uniewinnił go Senat USA. Clinton pod przysięgą zaprzeczył, jakoby łączyły go z Lewinsky relacje seksualne. Ostatecznie jednak prezydent został zmuszony do przyznania, iż świadomie wprowadził w błąd sąd przysięgłych w sprawie romansu. Doczekał końca kadencji w 2000 roku. Z Waszyngtonu Mateusz Obremski