- Oni będą tam przez długi czas - powiedział Biden, opuszczając jedną z sal Białego Domu po wydarzeniu dotyczącym infrastruktury. Odpowiedział w ten sposób na pytanie korespondenta Polskiego Radia, jak długo pozostawi żołnierzy USA w Polsce i innych krajach NATO. W ubiegłym tygodniu podobnie odpowiedział rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby, mówiąc o dodatkowych 20 tys. żołnierzy przysłanych do Europy z USA w reakcji na rosyjską agresję przeciwko Ukrainie. - Oczywiście, że możemy stawiać czoło zarówno wyzwaniom w regionie Indo-Pacyfiku, jak i temu, co się dzieje na kontynencie amerykańskim. Mamy wystarczająco potężne i duże siły militarne, by nie tylko sprostać tym, ale i innym wyzwaniom na całym świecie - wyjaśnił. Chiny największym rywalem USA Opublikowana pod koniec października Strategia Obrony Narodowej, podobnie jak wcześniejsza Strategia Bezpieczeństwa Narodowego wyznacza Chiny jako głównego rywala USA, podczas gdy Rosja jest jako zagrożenie "ostre", ale przemijające. Jak powiedział Kirby, nie oznacza to, że USA zamierzają zmniejszać swoją obecność wojskową w Europie "w przewidywalnej przyszłości". Dotyczy to też 20 tys. żołnierzy wysłanych do Europy, w tym do Polski, w reakcji na rosyjską agresję na Ukrainę. - Resort obrony USA wypracował sposób, by utrzymać tę obecność na wysokim poziomie i utrzymać te dodatkowe 20 tys. żołnierzy w Europie w przewidywalnej przyszłości. To jest obecność na podstawie rotacyjnej, nie wszyscy będą tam stacjonować na stałe - powiedział. Stwierdził też, że administracja amerykańska nie ma planów, by zwiększyć tę obecność w reakcji na groźby jądrowe Rosji, dodając, że USA nie dostrzegły żadnych sygnałów, by Kreml szykował się do użycia broni jądrowej.