Była to niezwykle sugestywna apologia Baracka Obamy, nominata partii, oraz pełna pasji krytyka jego republikańskiego rywala Johna McCaina. Spełnił tym samym oczekiwania Demokratów, że będzie głównym "atakującym" w tandemie z senatorem z Illinois. Biden zaczął od przypomnienia swojej biografii, o której opowiadał w barwny, osobisty sposób. Podkreślał, że pochodzi ze skromnej rodziny o niskich dochodach, ale takiej, która przekazała mu cenne wartości pozwalające mu później odnosić w życiu sukcesy. Przypomniał także niezwykły życiorys Obamy - podkreślając, że czarnoskóry absolwent Uniwersytetu Harvarda zrezygnował z kariery w wielkich korporacjach, aby w murzyńskich gettach Chicago pomagać biednym Afroamerykanom jako organizator społecznych inicjatyw. Potem Obama zrobił karierę polityczną. - Jak wielu z nas, Barack ciężko pracował, aby się wspiąć do góry. To wspaniała amerykańska historia - powiedział Biden. Przeszedł następnie do ataku na McCaina. Podkreślił, że jako długoletni senator "jest jego przyjacielem", ale zasadniczo nie zgadza się z nim w większości spraw. Wyliczył całą litanię takich sporów z republikańskim kandydatem, przypominając przede wszystkim jego poparcie dla wojny w Iraku. Biden, specjalista od problemów międzynarodowych i przewodniczący senackiej Komisji Spraw Zagranicznych, argumentował, że inwazja Iraku było błędem, gdyż wojna odwróciła uwagę USA od innych konfliktów i kryzysów na świecie, głównie w Afganistanie i Pakistanie, gdzie wpływy islamistów rosną. Każdą swoją polemikę z McCainem Biden punktował w przemówieniu refrenem: "John McCain się mylił. Barack Obama miał rację". Zebrani w Pepsi Center delegaci odpowiadali mu zgodnym echem. Biden wymienił też w tym kontekście kryzys w Gruzji, który - jego zdaniem - był także wynikiem zaniedbań administracji Busha. "Ostatnio jeszcze raz widzimy konsekwencje tych zaniedbań, kiedy Rosja rzuca wyzwanie wolnej i demokratycznej Gruzji. Barack Obama i ja położymy kres tym zaniedbaniom. Pociągniemy Rosję do odpowiedzialności za jej działania i pomożemy Gruzji w odbudowie" - powiedział. Swoją mowę zakończył słowami: "To są niezwykłe czasy. To są niezwykłe wybory. Naród amerykański jest gotowy. Barack jest gotowy. To jest nasz czas. To jest czas Ameryki". Po przemówieniu Bidena na scenie niespodziewanie pojawił się sam Obama i uściskał kandydata na swojego wiceprezydenta. Nominat wygłosi swoje przemówienie w czwartek na stadionie futbolowym do ponad 75 tysięcy widzów.