Earnest oświadczył, że Obama nie ma w planach wyjazdu na Kubę "w najbliższym czasie". Nie wykluczył jednak możliwej podróży na wyspę przed końcem kadencji, czyli do stycznia 2017 roku. Rzecznik był pytany o ewentualną wizytę Obamy na Kubie w związku z pobytem Hollande'a na wyspie. Francuski szef państwa to pierwszy zachodni przywódca, który odwiedził Kubę od ogłoszenia przez Waszyngton zwrotu w dotychczasowej amerykańskiej polityce izolacji wyspy. W grudniu ub.r. Obama i prezydent Kuby Raul Castro ogłosili historyczne ocieplenie stosunków po ponad 50 latach zimnej wojny amerykańsko-kubańskiej. Przywódcy spotkali się po raz pierwszy twarzą w twarz w kwietniu w Panamie, na marginesie odbywającego się w tym kraju Szczytu Ameryk. Dzień po ogłoszeniu normalizacji stosunków między krajami Earnest mówił, że jest przekonany, iż Obama "nie odmówiłby" złożenia wizyty na wyspie, "jeśli będzie taka możliwość". Kilka dni później szef państwa oświadczył, że w najbliższym czasie nie ma w planach wizyty na Kubie ani przyjęcia Castro w Białym Domu. - Jestem w miarę młodym mężczyzną, więc wydaje mi się, że w którymś momencie życia będę miał możliwość zwiedzenia Kuby - skomentował wówczas. Dotychczas USA i Kuba przeprowadziły trzy rundy negocjacji w sprawie wznowienia stosunków dyplomatycznych. Oprócz tego trwają rozmowy na tematy techniczne, m.in. lotnictwa cywilnego czy przemytu ludzi. Pod koniec marca odbyło się też pierwsze spotkanie w sprawie praw człowieka, jednej z najbardziej palących kwestii w procesie odwilży. W połowie kwietnia Obama opowiedział się za usunięciem Kuby z listy krajów sponsorujących terroryzm i przekazał Kongresowi stosowną opinię w tej sprawie. Kongresmeni dostali 45 dni na ewentualne zablokowanie tej decyzji. Jeśli tego nie uczynią, decyzja Obamy wejdzie w życie. Władze w Hawanie od lat domagały się usunięcia kraju z czarnej listy. Według agencji EFE mogłoby to przyspieszyć proces normalizacji stosunków dyplomatycznych. Kuba była jednym z czterech krajów figurujących w amerykańskim zestawieniu państw konsekwentnie wspierających globalny terroryzm. Pozostałe z nich to Iran, Sudan i Syria.