- Zobaczyliśmy szereg ogłoszeń ze strony ChRL w ciągu ostatnich kilku godzin, które są niestety zgodne z tym, czego się spodziewaliśmy - powiedział Kirby podczas konferencji prasowej w Białym Domu, odnosząc się m.in. do ogłoszonych przez Chiny ćwiczeń wojskowych wokół Tajwanu. Jak dodał, USA spodziewają się, że Chiny "będą kontynuować reakcje przez dłuższy czas (...) z pewnością także po jej wizycie". Rzecznik zaznaczył, że Ameryka nie chce kryzysu w stosunkach z Chinami, ale jest gotowa by "zająć się tym, co zrobi Pekin". Dodał, że siły USA będą kontynuować swoje operacje na zachodnim Pacyfiku, tak jak robiły to do tej pory. Powtórzył też, że wizyta Pelosi - pierwsza tej rangi od 25 lat - nie stanowi żadnej zmiany w polityce USA wobec Tajwanu, tj. Waszyngton nie wspiera niepodległości wyspy, ale popiera jej prawo do samoobrony. Chińskie manewry We wtorek, po przylocie Pelosi wraz z delegacją kongresmenów do Tajpej, chińskie MSZ potępiło tę wizytę, a dowództwo wschodniego teatru działań chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej ogłosiło, że począwszy od wtorkowego wieczora, przeprowadzi szereg połączonych manewrów i ćwiczeń ogniowych marynarki wojennej i lotnictwa na obszarach na północ, południowy zachód i południowy wschód od Tajwanu - przekazała agencja Xinhua. Wcześniej, na parę godzin przed wizytą Pelosi, samoloty chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej zbliżały się do linii środkowej w Cieśninie Tajwańskiej. Strona chińska zintensyfikowała również ćwiczenia z ostrą amunicją i wysłała marynarkę wojenną w okolice tajwańskiej wyspy Lanyu.