- Administracja jest pewna, że zapewniono zasoby wystarczające do przeprowadzenia wyborów - powiedział Gibbs. Dodał też, że prezydent Obama współczuje rodzinom ofiar zamachu, w którym zginęło co najmniej 12 osób, w tym sześciu pracowników ONZ. W prezydenckiej dogrywce zmierzą się dotychczasowy prezydent Afganistanu Hamid Karzaj i były minister spraw zagranicznych tego kraju Abdullah Abdullah. Podczas pierwszej tury wyborów odnotowano wiele przypadków oszustw wyborczych. Zamach potępił również sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun, który oświadczył w środę, że ataki na budynek organizacji w Kabulu nie zastraszą Narodów Zjednoczonych. - Nadal będziemy działać, zwłaszcza pomagając afgańskiemu rządowi i mieszkańcom w przeprowadzeniu drugiej tury wyborów prezydenckich - zapewnił sekretarz generalny ONZ. Także sekretarz stanu USA Hillary Clinton przebywająca z wizytą w Pakistanie potępiła "tchórzliwe" ataki w Kabulu. - Stany Zjednoczone pozostają nieugięte w swoim poparciu dla ONZ i istotnych działań tej organizacji mających na celu pomoc Afgańczykom - oświadczyła. Potwierdziła jednocześnie, że jeden z zabitych pracowników ONZ był Amerykaninem. Talibscy bojownicy, którzy przyznali się do zamachu, twierdzą, że zaatakowali należący do organizacji budynek, ponieważ ONZ pomaga w przygotowywaniu prezydenckiej dogrywki. Gibbs potępił również zamach na targowisku w Peszawarze na północnym zachodzie Pakistanu, gdzie w środę w wyniku eksplozji samochodu-pułapki zginęły co najmniej 92 osoby, a ponad 200 zostało rannych. Według niego zamach ten pokazuje, do czego gotowi są posunąć się ekstremiści, oraz rodzaj zagrożenia, jaki stanowią zarówno dla Pakistanu, jak i USA. Czytaj także:Rośnie bilans zabitych w zamachu w Peszawarze Atak talibów na budynek ONZ w Kabulu