Wczoraj stosunkiem głosów 405:1 Izba potępiła reakcję władz Iranu na demonstracje prowadzone przez opozycję w proteście przeciw wynikom wyborów prezydenckich z 12 czerwca. Jak zaznacza agencja Associated Press, rezolucja zainicjowana została przez Republikanów jako zawoalowana krytyka wobec Obamy, który opierał się z krytyką wobec Teheranu. Obama "uważa, że ci, którzy pragną, aby usłyszano ich głosy, powinni mieć możliwość zrobienia tego bez strachu i przemocy" - podkreślił w piątek Gibbs. Wcześniej w tym tygodniu prezydent USA powiedział w telewizji CNBC, że pokojowe demonstracje w Teheranie wskazują, iż Irańczycy nie są przekonani o prawomocności wyborów. Dodał przy tym, że nie chce, by uważano, że miesza się w sprawy Iranu. Republikanin Mike Pence, jeden z inicjatorów piątkowej rezolucji powiedział, że nie zgadza się z takim stanowiskiem. Drugi z jej inicjatorów, Howard Berman dodał, że nie jest zadaniem kongresmanów określać, kto wygrał wybory z 12 czerwca. "Jednak musimy potwierdzić nasze głębokie przekonanie, że naród irański ma fundamentalne prawo do wyrażenia swoich poglądów na przyszłość kraju w sposób swobodny i bez zastraszania" - zauważył. Rezolucja wyraża poparcie dla Irańczyków, którzy opowiadają się za swobodami obywatelskimi i potępia "trwającą przemoc" wobec demonstrantów ze strony oddziałów porządkowych. Mówiąc o rezolucji Gibbs dodał, że USA są przekonane, iż niepokoje powyborcze nie przeszkodzą w dialogu z Iranem w sprawie jego programu jądrowego.