W niedzielę Tyszkiewicz nie został wpuszczony na terytorium Białorusi przez białoruskie służby graniczne na przejściu w Kuźnicy. Wraz z grupą trzech posłów PiS, którzy przekroczyli granicę bez problemu, jechał na Grodzieńszczyznę by wziąć udział w uroczystościach z okazji 66. rocznicy akcji Ostra Brama organizowanych przez nieuznawany przez władze białoruskie Związek Polaków na Białorusi. Białorusini poinformowali go, że jest na liście osób niepożądanych w tym kraju, odmawiając Tyszkiewiczowi wjazdu powołali się na Konwencję Genewską. Rzecznik prasowy białoruskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Andrej Sawinych powiedział nadającemu z Białegostoku Radiu Racja, że wszystkie europejskie kraje, w tym także Polska, korzystają z ograniczania wjazdów niektórych osób na teren danego kraju, bo przewiduje to Konwencja Genewska. - Dla przykładu, szeregowi praworządnych obywateli Białorusi narodowości polskiej odmawia się wydania wiz i przyjazdu do Polski. Regularnie zgłaszamy ten problem stronie polskiej, jednak problem pozostaje nierozwiązany. Możliwe, że społeczeństwo polskie nie zna tych faktów - podkreślił rzecznik białoruskiego MSZ. Dodał, że strona białoruska "kategorycznie nie zgadza się z zarzutem, że białoruskie władze zamierzają zaostrzyć swoją politykę w stosunku do Polaków - obywateli Białorusi". "Takie stwierdzenia są absurdalne i nieprawdziwe. Potwierdzeniem tego jest fakt, że trzech polskich posłów normalnie przekroczyło granicę i wzięło udział w zaplanowanym wydarzeniu" - dodał rzecznik. Podkreślił także, że "strona białoruska dąży do konstruktywnego rozwiązania wszelkich problemów w ramach pracy polsko-białoruskiego komitetu ds. mniejszości narodowych". - Powinien być prowadzony spokojny, konkretny dialog w oparciu o zasady równego traktowania i wzajemnego szacunku - powiedział Andrej Sawinych. Rzecznik pytany, czy poseł Tyszkiewicz wie, że jest na liście osób niepożądanych na terytorium Białorusi odpowiedział, że "wie o tym od dawna"