Publicysta Arciom Harbacewicz zwraca uwagę, że Białoruś nie kupiła nowych samolotów bojowych od czasu rozpadu Związku Radzieckiego. Flota powietrzna kraju wzbogaciła się wprawdzie w tym roku o cztery samoloty ćwiczebno-bojowe Jak-130, ale pod względem zdolności bojowych ustępują one maszynom, które Białoruś posiada: Migom-29, Su-25 i Su-27. "Su-27 zostały w 2013 r. wycofane z szeregu sił zbrojnych. Faktycznie lotnictwo myśliwskie kraju to obecnie tylko dwie eskadry Migów-29" - pisze "Nasza Niwa". Tygodnik przypomina, że prezydent Alaksandr Łukaszenka podkreślał, iż jego kraj potrzebuje nowych samolotów bojowych, ale "Rosja odmawia dostarczenia Białorusi ciężkich myśliwców Su-30". Autor artykułu Arciom Harbacewicz powołuje się na przypadek z 2013 r., kiedy to Indie zwróciły Rosji 18 samolotów Su-30K w zamian za Su-30MKI. "Najbardziej prawdopodobnym nabywcą (zwróconych maszyn) wydawała się wówczas Białoruś, bo tu samoloty te przechodziły modernizację. Ale nie dano nam tych myśliwców i sprzedano je... Angoli! Peryferyjnemu afrykańskiemu krajowi, któremu Kreml w dodatku dał kredyt na zakup samolotów" - czytamy. "W ten sposób nasz wojskowy "sojusznik" metodycznie sabotuje działalność sił powietrznych Białorusi, wpędzając nas w bezpośrednią zależność od rosyjskiego lotnictwa, bo własne starzeje się z każdym rokiem i nie może odpowiadać wyzwaniom czasu" - podkreśla "Nasza Niwa". Tygodnik przypomina, że skutki starzenia się floty powietrznej są już widoczne - w zeszłym roku podczas lotów ćwiczebnych rozbiły się dwa samoloty: szturmowy Su-25 z bazy lotniczej w Lidzie i myśliwiec Mig-29 z bazy w Baranowiczach. Tymczasem Rosja zamiast dostarczenia nowych samolotów proponuje Białorusi rozmieszczenie na jej terytorium swojej bazy lotniczej. Temu zaś władze Białorusi się sprzeciwiają. "Ale czy długo jeszcze Białoruś będzie w stanie sprzeciwiać się planom Rosji rozmieszczenia tu swoich sił powietrznych?" - pyta tygodnik. "Jedynym wyjściem w tej sytuacji jest dla Białorusi opracowanie własnego sprzętu służącego do powstrzymywania przeciwnika" - pisze tygodnik i zwraca uwagę, że taki sprzęt jest już opracowany. Jest to system rakietowy Polonez, który może razić na odległość 200 km.