"W naszym KGB mamy specjalistów na poziomie światowym, jeśli chodzi o szantaż. Oni są zdolni dosłownie do wszystkiego. Także wobec rodziny" - mówi Anatolij Lebiedźka. Według białoruskiego opozycjonisty Cichanouską przesłuchiwali funkcjonariusze z poziomu szefostwa KGB. Anatolij Lebiedźka przypomina, że poza mężem Swiatłany Cichanouskiej służby aresztowały także jej współpracowników ze sztabu wyborczego i ich sytuacja także była elementem szantażu. Więcej czytaj tutaj W podobnym tonie wypowiada się wicedyrektor Biełsatu Alaksiej Dzikawicki. "Każdy normalny człowiek, który obejrzałby to nagranie pani Cichanouskiej, od razu widzi, że to jest zrobione pod przymusem. Brakowało tylko, jak na filmikach terrorystów, jak zamaskowany terrorysta trzyma pistolet przy głowie takiego zakładnika" - powiedział w rozmowie z TVN24. Wiceszef Biełsatu o kulisach zatrzymania: Łamią się nawet szpiedzy Alaksiej Dzikawicki relacjonował również, jak według jego informacji wyglądało zmuszenie opozycjonistki do wyjazdu. "Cichanouska udała się ze swoim adwokatem do Centralnej Komisji Wyborczej (CKW) żeby złożyć skargę na wynik wyborów. W tym momencie w gmachu CKW wpuszczono ją do gabinetu przewodniczącej komisji, ale samą, bez adwokatów, bez nikogo. (...) Jak ona weszła do tego gabinetu, to sama przewodnicząca CKW w pośpiechu wyszła i weszło dwóch facetów, którzy przeprowadzili trzygodzinną rozmowę z Cichanouską - powiedział w rozmowie z TVN24. Wskazywał też, że kontrkandydatka Alaksandra Łukaszenki w wyborach prezydenckich, z wykształcenia nauczycielka, nie była przygotowana do takich rozmów. "Po trzech godzinach wałkowania przez takich zawodowców, KGBistów, łamią się nawet szpiedzy" - podsumował wiceszef Biełsatu. Swiatłana Cichanouska przebywa obecnie na Litwie, gdzie przybyła we wtorek (11 sierpnia) rano. Jak poinformował szef tamtejszego MSZ Linas Linkeviczius, została poddana silnym naciskom i nie miała innej możliwości, niż wyjechać z Białorusi. Mąż Cichanouskiej został aresztowany na Białorusi. Ich dzieci na Litwę zostały wywiezione jeszcze przed białoruskimi wyborami prezydenckimi.