W ten sposób Milinkiewicz, szef opozycyjnego społecznego ruchu "O Wolność", skomentował sytuację białoruskiej opozycji przed rozpoczęciem kampanii przed wyborami prezydenckimi. - Obecnie istnieje kryzys wśród białoruskiej opozycji i nie trzeba tego ukrywać. Oprócz subiektywnych przyczyn - ambicji, dążenia do autopromocji - są także przyczyny obiektywne. Tego nie było w 2006 roku, gdy cała opozycja zjednoczyła się przeciw reżimowi. Teraz to nie działa, bo Łukaszenka przetrwał, i reżim również. I teraz trzeba walczyć o demokrację, ale pozostaje bardzo ważna kwesta geopolitycznego wyboru: czy Białoruś będzie w imperium bizantyjskim czy w europejskiej rodzinie. Dla mnie jest to pytanie pryncypialne i wiem, że wewnątrz opozycji istnieje tu rozdźwięk - powiedział Milinkiewicz. W poprzednich wyborach prezydenckich na Białorusi, w 2006 roku, Milinkiewicz był głównym kandydatem opozycji. W maju br. zapowiedział, że weźmie udział w najbliższych wyborach, które powinny odbyć się najpóźniej w lutym 2011 roku. W rozmowie z Biełsatem ocenił: - Potencjał zjednoczeniowy, jaki widzieliśmy podczas ostatnich wyborów prezydenckich w 2006 roku, został roztrwoniony. Gdyby było inaczej, opozycja mogłaby być o wiele silniejsza. Starzy liderzy nie zrozumieli, że walki wewnętrzne nas osłabiają i dodają impetu władzy. Łukaszenka zbierał siły, podczas gdy opozycja walczyła między sobą. Dodał, mówiąc o ewentualnych kandydatach opozycji: - Nie wierzę w konkurs młodych talentów przy wyborze wspólnego kandydata na prezydenta: że ktoś jest nowy, ktoś ma lepszy image, ktoś będzie taranem. Najważniejsze - to nie partykularne cechy kandydatów, ale wartości, jakie wyznają. Jeżeli one istnieją, jeżeli są pryncypia, wokół których się jednoczymy, to nie będą przeszkadzać nawet charaktery poszczególnych ludzi. - Jestem za tym - podkreślił - by zjednoczyli się zwolennicy demokracji, niezależności i europejskiej orientacji Białorusi. Z takimi ludźmi łatwo mi się zjednoczyć, chociaż nie zawsze: jestem współtwórcą Białoruskiego Bloku Niepodległościowego (utworzonego w zeszłym roku przez partie i grupy opozycyjne - PAP), i w jego ramach nie udało się jeszcze znaleźć jednego kandydata. W opinii Milinkiewicza dzieje się tak dlatego, że "demokracja buduje się z trudem; dyktatorzy łatwiej konsolidują siły".