Nazwisko, czasami imię, a czasami inicjały. Krótkie, najczęściej jednozdaniowe opisy. W większości dotyczą osób mało znanych lub zupełnie nieznanych, anonimowych zazwyczaj pracowników urzędów państwowych, szkolnictwa, prokuratury, milicji, KGB i sądów. - Informacje zbieraliśmy od osób represjonowanych i organizacji obrony praw człowieka - powiedział "Rz" Marek Bućko, sekretarz warszawskiej Fundacji Wolność i Demokracja, autor projektu. Podkreśla, że na liście nie znalazły się nazwiska osób, co do których nie było pewności. - Podajemy tylko fakty - mówi. Na liście są 472 nazwiska. Pół setki nauczycieli, rektorów i dyrektorów szkół. Znalazło się tu ponad 50 urzędników. Jest też ponad 100 sędziów, a także około 50 prokuratorów. I około 20 innych osób, jak -Kruczkowski Tadeusz - b. prezes Związku Polaków na Białorusi, związany z reżimem (...) - zwolnił z pracy z przyczyn politycznych dyrektora Domu Polskiego w Grodnie Z. Bogusza. Założyciel fundacji Michał Dworczyk mówi, że opublikowanie takiej listy jest konieczne. - Widać to na przykładzie Polski. W przyszłości na Białorusi może się okazać, że nikt nie był winny - powiada. Organizatorzy akcji zastanawiają się, czy listy nie przekazać MSWiA, by znajdujący się na niej ludzie otrzymali zakaz wjazdu do Polski. - Na przykład sędzia Natalia Kozioł z Grodna, która skazała wielu działaczy Związku Polaków na Białorusi - mówi Bućko. - Lista musiałaby zostać zweryfikowana przez nasze służby konsularne. Ale kilkadziesiąt przypadków jest ewidentnych. - Dopóki minister nie zapozna się ze sprawą, trudno mi coś powiedzieć na ten temat - oświadczyła rzeczniczka MSWiA Wioletta Paprocka.