Wszystko wskazuje na to, że białoruskie społeczeństwo popada w coraz większą apatię, a niepodległość to tylko puste słowa dla większości Białorusinów. Do zapowiadanej w centrum miasta demonstracji po prostu nie doszło. Kilka osób, które zjawiły się w umówionym miejscu i czasie, na widok policji szybko zrezygnowało ze swoich wcześniejszych planów. Niewiele lepiej było na koncercie zorganizowanym na obrzeżach miasta, na który przyszło około dwustu osób, głownie młodzieży. Większość z zgromadzonych przyszła pobawić się w rytmie rockowej muzyki, a nie uczcić dziesiątą rocznicę ogłoszenia suwerenności przez swój kraj. Wykrzykiwanie haseł "Białoruś żyje", "Białoruś będzie wolna", "Precz z prezydentem Łukaszenką", należało raczej do rzadkości. Tylko nieliczni, głównie osoby starsze, demonstrowali swoje przywiązanie do niepodległej Białorusi. W tej sytuacji w zapowiadany przez opozycję rychły koniec dyktatury prezydenta Łukaszenki trudno uwierzyć. Tym bardziej, że cieszy się on znacznie wyższym poparciem społeczeństwa niż cała opozycja razem wzięta.