W czwartek adwokatka Żylnikaua przyjechała do aresztu, w którym przebywał skazany, i tam została poinformowana, że mężczyzna "odszedł zgodnie z wyrokiem". To standardowe sformułowanie słyszą osoby, które dowiadują się o tym, że skazany został stracony. Później o rozstrzelaniu dowiedzieli się jego bliscy, którzy poinformowali organizację Obrońcy Praw Człowieka przeciwko Karze Śmierci na Białorusi. Bliscy skazanych na śmierć na Białorusi nie są informowani o planowanym rozstrzelaniu. Ciała rozstrzelanych nie są przekazywane członkom rodziny. Nie informuje się także o tym, gdzie są pochowani. Żylnikau był skazany za przeprowadzenie zabójstwa na zlecenie dwóch osób w Mińsku w 2015 roku i współudział w zabójstwie mężczyzny. 29 maja sąd zamienił wymierzoną mu karę dożywocia na karę śmierci. Nieznane są losy drugiego ze skazanych w tej samej sprawie - Wiaczesłaua Sucharki. Jednak, jak zaznaczają obrońcy praw człowieka, wyroki skazanych na śmierć w tej samej sprawie są zazwyczaj wykonywane jednocześnie. Białoruś jest jedynym krajem w Europie i poradzieckiej Wspólnocie Niepodległych Państw, gdzie nadal stosuje się karę śmierci. Jest ona przewidziana za najcięższe zbrodnie i nie można na nią skazać kobiet oraz mężczyzn powyżej 65. i poniżej 18. roku życia. Wyrok jest wykonywany przez rozstrzelanie. Według szacunków obrońców praw człowieka od powstania niezależnej Białorusi wykonano około 400 wyroków. W 2018 r. przeprowadzono co najmniej cztery egzekucje.