Rozporządzenie wydał szef Państwowej Komisji Celnej Alaksandr Szpileuski na polecenie prezydenta kraju Alaksandra Łukaszenki. Uzasadniając decyzję, szef komisji powołał się na straty, które Białoruś poniosła z powodu przemytu towarów przez granicę z Rosją. Jednak sekretarz Rady Bezpieczeństwa Białorusi Jury Żadobin oznajmił, że jest to "symetryczna odpowiedź" na działania strony rosyjskiej dotyczące towarów białoruskich. "Białoruś jest zmuszona do wprowadzenia w najbliższym czasie wzmocnionej kontroli nad transportem towarów na głównych magistralach samochodowych łączących nasze kraje. Te kroki będą w pełni analogiczne do tych działań, jakie już przez szereg lat praktykuje strona rosyjska w postaci organów Federalnej Służby Celnej" - powiedział Żadobin, cytowany przez portal AFN. Dotąd na wspólnej granicy ze strony białoruskiej nie było żadnych struktur celnych - przypomina białoruski portal "Telegraf". Decyzja o wzmocnieniu kontroli zapadła w chwili, gdy między Rosją a Białorusią trwa "wojna mleczna". 6 czerwca Moskwa wprowadziła zakaz importu białoruskiego mleka oraz produktów mlecznych. Uzasadniła to nieprzestrzeganiem przez stronę białoruską rosyjskich przepisów regulujących handel tymi produktami. Mińsk zapowiadał, że w odpowiedzi może wprowadzić kontrolę graniczną i celną na wspólnej granicy. "Telegraf" informuje też o poleceniu prezydenta Łukaszenki, by opracowano prognozę strat, które może ponieść Białoruś z powodu działań Moskwy. Alaksandr Szwed z sekretariatu Rady Bezpieczeństwa powiedział, że organy bezpieczeństwa państwa przygotowują plany, w których biorą pod uwagę "nieprzewidywalność, a w niektórych wypadkach nieadekwatność działań i decyzji niektórych organów państwowych Rosji".