Franckiewicz został zatrzymany we wrześniu 2010 roku i wraz z dwoma innymi anarchistami oskarżony o zorganizowanie serii podpaleń urzędów publicznych, w tym ambasady Rosji w Mińsku. W maju 2011 roku skazano go na trzy lata kolonii karnej, zaś jego kolegów na 4,5 roku oraz 7 lat. Białoruskie organizacje praw człowieka uznały trójkę anarchistów za więźniów politycznych, argumentując, że nie dowiedziono ich winy, a rozmiar spowodowanych szkód był niewielki. - Celem władz nie było znalezienie winnych, tylko zneutralizowanie ruchu anarchistycznego, niezależnie od używanych przez nas metod walki - powiedział Franckiewicz portalowi Karta'97 po wyjściu na wolność. - To całkowicie polityczna sprawa, związana wyłącznie z naszymi poglądami politycznymi. A my uważamy, że w kraju jest dyktatura i trzeba z nią walczyć. Im dłużej siedziałem, tym bardziej umacniałem się w tym przekonaniu. Franckiewicz został objęty na pół roku nadzorem prewencyjnym, co oznacza m.in., że od godz. 22 do 6 rano powinien być w domu i nie opuszczać bez zgody władz rejonu (powiatu), gdzie mieszka. Zapowiedział, że nadal będzie zajmować się działalnością anarchistyczną. Według Centrum Praw Człowieka "Wiasna", na Białorusi jest jeszcze 10 więźniów politycznych, w tym były kandydat opozycji na prezydenta Mikoła Statkiewicz, odbywający wyrok 6 lat kolonii karnej, oraz szef "Wiasny" Aleś Bialacki, skazany na 4,5 roku pozbawienia wolności.