"W dodatkowej deklaracji mówimy, że nie akceptujemy paragrafów (w końcowej deklaracji), które naszym zdaniem zawierają konfrontacyjne treści, wymierzone w strony trzecie" - poinformował Makiej dziennikarzy, nawiązując do Rosji. Wypowiadał się już po zakończeniu szczytu. Minister, który pod nieobecność prezydenta Alaksandra Łukaszenki reprezentował w Rydze władze Białorusi, podkreślił również, że w deklaracji końcowej ze szczytu "nielegalną aneksję Krymu" potępia Unia Europejska, a nie wszyscy uczestnicy spotkania. W ostatecznej wersji dokumentu napisano, że "Unia potwierdza swoje stanowisko (...) ze szczytu UE-Ukraina z 27 kwietnia, w tym w sprawie nielegalnej aneksji Krymu i Sewastopola". Pod koniec kwietnia UE i Ukraina potępiły zajęcie Półwyspu Krymskiego przez Rosję. "Uczestnicy szczytu potwierdzają swoje stanowiska w stosunku do rezolucji Zgromadzenia Ogólnego NZ 68/262 w sprawie integralności terytorialnej Ukrainy" z marca ub.r. - czytamy także w deklaracji ryskiej. Ani Białoruś, ani Armenia nie poparły rezolucji ZO NZ. Nawiązując do trudnych relacji na linii Mińsk-UE, Makiej zapewnił, że przedstawiciele niektórych krajów UE okazali gotowość do spotkania się z nim, by próbować podjąć kroki na rzecz zniesienia unijnych sankcji wobec Białorusi. "Nawet ministrowie niektórych krajów, które zawsze okazywały powściągliwość wobec Białorusi, wyrazili chęć spotkania ze mną" - zapewniał.