Jak powiedział prezes Rady Naczelnej Związku Andrzej Poczobut, białoruska inspekcja podatkowa przekazała do sądu w Grodnie sprawę Poloniki, której zarzucono prowadzenie nielegalnej działalności charytatywnej. Stworzona przez ZPB spółka Polonika w Grodnie prowadzi m.in. szkołę społeczną, w której języka polskiego uczy się ponad 400 osób. Sędzia Natalia Kozioł z sądu Rejonu Leninowskiego w ekspresowym tempie, bo w ciągu 15 minut, skazała bez przesłuchiwania świadków obrony firmę Polonika na grzywnę 71 mln białoruskich rubli (równowartość 25 tys. dolarów). Przesłuchano jedynie świadków oskarżenia, czyli pracowników miejscowego urzędu podatkowego. Sędzia nie zgodziła się na przesłuchanie kilkunastu świadków obrony. Polonika nie miała adwokata, gdyż sędzia nie dała czasu Andżelice Borys na znalezienie go. Zdaniem Poczobuta skazanie Poloniki na tak wysoką karę to "faktycznie jej likwidacja". Zauważył, że wskutek tego wyroku zamknięta zostanie szkoła społeczna w Grodnie. - Bezprecedensowy charakter tego procesu świadczy o tym, że działacze ZPB są na Białorusi ludźmi nawet nie drugiej, a trzeciej kategorii. Wielokrotnie stawałem przed sądem i nigdy nie widziałem, aby w tak arogancki sposób naruszane były prawa człowieka do własnej obrony, nawet prawa do posiadania obrońcy - powiedział. Podkreślił, że "chodzi przede wszystkim o to, aby pozbawić Związek Polaków możliwości działania. Od 2005 roku mieliśmy możliwość półlegalnej działalności, mieliśmy pomieszczenie, ludzie byli zatrudnieni, zwłaszcza ci ze Związku, którzy po delegalizacji stracili pracę, były organizowane kursy, a teraz wyrzucą nas na ulicę. Po likwidacji firmy nasza działalność jest w stu procentach nielegalna na Białorusi". Prezes Rady Naczelnej ZPB uważa, że decyzja sądu jest "niewątpliwie uderzeniem w naukę języka polskiego, którą białoruskie władze od lat marginalizowały w państwowych szkołach. Właśnie promowanie nauki języka polskiego za pomocą szkół niedzielnych, sobotnich kursów doprowadziło do tego, że w 2009 roku odnotowano wzrost liczby osób uczących się języka polskiego. I właśnie ten wzrost zaniepokoił białoruskie władze i atak na Polonikę jest z jednej strony zepchnięciem Związku Polaków do podziemia, a z drugiej - próbą zahamowania wzrostu zainteresowania językiem polskim". - ZPB stworzył spółkę Polonika w Grodnie, żeby móc w miarę legalnie prowadzić działalność kulturalno-oświatową. Właśnie ta spółka jest narzędziem Związku Polaków i prowadzi szkołę społeczną, w której języka polskiego uczy się ponad 400 osób. Polonika organizuje również spotkania kulturalno-oświatowe dla uczestników kursów, dla młodzieży tej szkoły, wyjazdy itp. - wyjaśniała w styczniu w inspekcji skarbowej obwodu grodzieńskiego Andżelika Borys. Szefowa ZPB była dziś wezwana w trybie pilnym do sądu także jako dyrektor firmy Polonika, oskarżona jako osoba fizyczna o przyjmowanie i rozprowadzanie pomocy charytatywnej - poinformował Poczobut. Zażądała adwokata, a wtedy sędzia Kozioł ogłosiła przerwę na jego znalezienie. Gdy Borys wraz z adwokatem pojawiła się w sądzie, sędzia oznajmiła, że się spóźniła i wyrok w jej sprawie już zapadł, lecz nie podała, jaka jest jego sentencja. Była to już kolejna szykana sądu wobec znanej polonijnej działaczki. Białoruskie władze nie uznają kierowanego przez Borys ZPB, który przez Warszawę uważany jest za jedyny prawomocny. Dla Mińska legalny jest Związek Polaków kierowany obecnie przez Stanisława Siemaszkę, a wcześniej przez Józefa Łucznika, który został wybrany na prezesa w sierpniu 2005 roku. Do rozłamu na dwa kierownictwa polskiej organizacji doszło w marcu 2005 roku, po zjeździe ZPB, na którym wybrano na prezesa Andżelikę Borys. Władze białoruskie nie uznały tego wyboru; doprowadziły do powtórzenia zjazdu i powierzenia stanowiska prezesa Łucznikowi, czego z kolei nie uznały władze polskie.