Kastusiou, wiceszef opozycyjnego Białoruskiego Frontu Narodowego, zwrócił się do Sądu Najwyższego, gdy CKW odrzuciła jego skargę na wyniki wyborów. We wniosku przesłanym do sądu powoływał się na szereg naruszeń zarejestrowanych przez obserwatorów, członków komisji wyborczych i mężów zaufania kandydatów. "Wątpliwe, czy sami sędziowie mogą mi wytłumaczyć to, co napisano mi w odpowiedzi. Z jednej strony, jest to potwierdzenie, że można przez Sąd Najwyższy zaskarżyć wyniki wyborów w ciągu dziesięciu dni. Takie prawo przysługuje kandydatom na prezydenta. Jednak w następnym zdaniu mowa jest o tym, że obowiązujące prawo nie przewiduje zaskarżenia wyników wyborów w trybie sądowym" - opisał odpowiedź sądu Kastusiou, cytowany przez Radio Swaboda. Przypomniał też, że wcześniej sekretarz CKW Mikoła Łazawik twierdził, że podobne skargi nie mogą być rozpatrywane przez Sąd Najwyższy, bo wyniki wyborów podsumowuje CKW. Łazawik "mówił to, co teraz napisała sędzia Żukouska" - wskazał Kastusiou. 24 grudnia CKW potwierdziła ogłoszone 19 grudnia zwycięstwo w wyborach Alaksandra Łukaszenki i odrzuciła skargę Kastusioua na wyniki wyborów. Według niej naruszenia, na które powoływał się kandydat, nie wpłynęły na wynik wyborów. Kastusiou jest jednym z pięciu byłych kandydatów w wyborach prezydenckich, którzy przebywają na wolności. Jest podejrzany w sprawie o masowe zamieszki, wszczętej po demonstracji 19 grudnia.