Sąd Najwyższy rozpatrywał we wtorek apelację skazanego na śmierć Wiktara Skrundzika i dwóch innych mężczyzn (ukaranych wyrokami pozbawienia wolności), którzy zabili dwóch emerytów i usiłowali dokonać jeszcze jednego zabójstwa. Sąd przychylił się do apelacji i odesłał sprawę do ponownego rozpoznania. W apelacji skazany twierdził m.in., że przyznał się do winy, bo obawiał się zemsty ze strony współsprawców. Przekonywał, że w chwili podpalania domów ofiar był przekonany, że mężczyźni nie żyją. W marcu sąd skazał za zabicie dwóch starszych mężczyzn i próbę zamordowania emerytki Skrundzika na karę śmierci, a współsprawców zbrodni - na 22 i 18 lat pozbawienia wolności. Mężczyźni dwukrotnie napadli na samotnych emerytów, by przemocą wymusić od nich pieniądze na alkohol. Bili ich i dusili, a następnie podpalali domy, by zatrzeć ślady przestępstwa. Śledczy ustalili, że obaj starsi mężczyźni spłonęli żywcem. Sprawcy próbowali dokonać jeszcze jednego przestępstwa, ale ofierze udało się uratować. Białoruś jest jedynym krajem w Europie i poradzieckiej Wspólnocie Niepodległych Państw, gdzie nadal stosuje się karę śmierci. Jest ona przewidziana za najcięższe zbrodnie i nie można na nią skazać kobiet oraz mężczyzn powyżej 65. i poniżej 18. roku życia. Wyrok jest wykonywany przez rozstrzelanie. Według szacunków obrońców praw człowieka od powstania niezależnej Białorusi wykonano około 400 egzekucji. W tym roku zapadły trzy wyroki śmierci. O zniesienie kary śmierci lub wprowadzenie moratorium na jej wykonywanie niejednokrotnie apelowały do władz Białorusi Unia Europejska, Rada Europy, OBWE i międzynarodowe organizacje obrońców praw człowieka. Z Mińska Justyna Prus (PAP)