"W Kuropatach odbywają się planowe prace w zakresie uporządkowania terenu, montowane jest ogrodzenie, usuwane są nielegalne konstrukcje w postaci krzyży" - powiedział Mironowicz. W czwartek rano robotnicy na koparkach rozpoczęli demontaż kilkudziesięciu krzyży w Kuropatach na obrzeżach Mińska, gdzie spoczywają ofiary represji stalinowskich. Obecni na miejscu dziennikarze poinformowali, że demontowane były krzyże z boku uroczyska, postawione w ostatnich miesiącach przez niezależnych aktywistów. Po usunięciu kilkudziesięciu krzyży, rozpoczęto montaż ogrodzenia. Opozycjonista Paweł Siewiaryniec, który próbował ustalić co się dzieje, został zatrzymany przez ludzi ubranych po cywilnemu - poinformowało Radio Swaboda. Zatrzymano także aktywistkę Ninę Bahińską. Dostęp i dojazd do uroczyska zostały zablokowane przez milicję. Ministerstwo kultury poinformowało Radio Swaboda, że nie wie nic o tym, co odbywa się w Kuropatach. Miejsce kaźni ofiar represji stalinowskich ma status zabytku i znajduje się pod ochroną państwa. Cerkiew i Kościół zaniepokojone sytuacją w Kuropatach Białoruska Cerkiew Prawosławna i Kościół katolicki wyraziły zaniepokojenie wydarzeniami w Kuropatach. "Bardzo bolesne jest patrzenie na to, jak niszczone są krzyże" - powiedział Radiu Swaboda ks. Jury Sańko, rzecznik Konferencji Episkopatu Białorusi."Po co? Dlaczego? Krzyż to symbol chrześcijaństwa. Metropolita Tadeusz Kondrusiewicz (zwierzchnik białoruskich katolików - PAP) mówił niejednokrotnie, że Kuropaty to nasza Golgota i po prostu nie da się jej sobie wyobrazić bez krzyża" - dodał Sańko. "Sytuacja w Kuropatach jest niepokojąca. Poczekajmy jednak na oficjalne komentarze ze strony władz" - powiedział Radiu Swaboda ojciec Siarhiej Lepin, rzecznik Białoruskiej Cerkwi Prawosławnej. Apel arcybiskupa Zwierzchnik białoruskich katolików abp Tadeusz Kondrusiewicz, metropolita mińsko-mohylewski, zaapelował w czwartek o przerwanie demontażu krzyży."Wzywam osoby odpowiedzialne za demontaż krzyży, by pilnie przerwały te działania i rozpoczęły proces uregulowania sytuacji poprzez dialog różnych sił politycznych i społecznych, przy udziale przedstawicieli różnych wyznań" - oświadczył Kondrusiewicz w apelu opublikowanym w czwartek na portalu Catholic.by. Kondrusiewicz ocenił, że problemy wokół Kuropat zaczęły się pojawiać dlatego, że we właściwym czasie nie doszło do badań, oceny i rozliczenia zbrodni, która miała tam miejsce. Metropolita, który przechodzi obecnie rekonwalescencję po operacji kręgosłupa, przypomniał, że krzyże były stawiane przez zwykłych ludzi, by upamiętnić ofiary. Jego zdaniem ich usunięcie wywołuje "szok", zaś teren ludowego memoriału należy porządkować, ale z poszanowaniem dla uczuć religijnych obywateli. Miejsce kaźni ofiar stalinowskich represji Na terenie lasu w Kuropatach stalinowskie NKWD rozstrzeliwało represjonowanych. Według różnych szacunków w tamtejszych dołach śmierci spoczywa od kilkudziesięciu tysięcy do 250 tys. ofiar, wśród nich są także Polacy. Na terenie uroczyska w ciągu ostatnich 30 lat powstawał ludowy memoriał, złożony z krzyży stawianych przez aktywistów i obywateli. W sumie jest ich tam ponad tysiąc. Dopiero w 2018 r. z inicjatywy władz umieszczono tam pomnik upamiętniający ofiary.