Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE (ODIHR) zamierza wysłać na Białoruś 40 obserwatorów długoterminowych i 270 krótkoterminowych w celu monitorowania przebiegu wyborów do Izby Reprezentantów, niższej izby białoruskiego parlamentu, rozpisanych na 23 września. Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka wyrażał niezadowolenie z postawienia na czele misji obserwacyjnej OBWE Włocha Matteo Mecacciego. "Myślę, że mogliby znaleźć człowieka lepiej znającego się na Białorusi i sytuacji w naszym kraju" - oświadczył na spotkaniu z szefem dyplomacji Rosji Siergiejem Ławrowem w połowie sierpnia. Ławrow zapewnił wówczas, że "Rosja będzie robić wszystko, by ocena parlamentarnych wyborów na Białorusi była obiektywna, bezstronna i nie była obiektem jakichkolwiek jednostronnych, wymyślonych zasad, które stara się narzucić OBWE". Po wyborach prezydenckich na Białorusi 19 grudnia 2010 r. ODIHR, a także Zgromadzenie Parlamentarne OBWE uznały, że wybory nie odpowiadały standardom tej organizacji. Obserwatorzy OBWE oświadczyli, że Białorusi "bardzo daleko do wolnych wyborów" i skrytykowali m.in. liczenie głosów i akcję milicji wobec opozycyjnych liderów i demonstrantów w wieczór wyborczy. Białoruś podjęła wtedy decyzję o nieprzedłużeniu mandatu biura OBWE w Mińsku. Po wyborach tych brutalnie zdławiono w Mińsku protest przeciwko oficjalnym wynikom, dającym prawie 80 proc. poparcia prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence. Do aresztów trafiło wtedy ponad 600 osób. Kilkadziesiąt z nich stanęło przed sądem w sprawach karnych dotyczących masowych zamieszek, ponad 20 skazano na pobyt w kolonii karnej. Wszystkie kampanie wyborcze, jakie odbywały się na Białorusi od 1996 roku, zostały uznane przez OBWE za nieuczciwe. Z tego powodu szefowa i sekretarz CKW, Lidzija Jarmoszyna i Mikałaj Łazawik, zostali objęci sankcjami wizowymi przez UE i USA.