W piątek sąd w Grodnie zdecydował, że Polonika ma zapłacić 25 tys. dolarów grzywny. Już wtedy Poczobut mówił, że skazanie spółki na tak wysoką karę to faktycznie jej likwidacja. Teraz grzywna wzrosła do 40 tys. dol. Stworzona przez nieuznawany przez władze w Mińsku ZPB Andżeliki Borys spółka Polonika w Grodnie prowadzi m.in. szkołę społeczną, w której języka polskiego uczy się ponad 400 osób. Białoruska inspekcja podatkowa przekazała do sądu w Grodnie sprawę Poloniki, której zarzucono prowadzenie nielegalnej działalności charytatywnej. - Jest oczywiste, że władze chcą zepchnąć nas do totalnego podziemia - powiedział w poniedziałek Poczobut. Nawiązując do przejęcia tego dnia przez władze białoruskie Domu Polskiego w Iwieńcu, dodał: - Przejęli kolejny Dom Polski. Myślę, że przejmą pozostałe. Wygląda na to, że organizacja będzie musiała działać w warunkach całkowitego podziemia. - Pokazuje to też, że sytuacja Polaków na Białorusi absolutnie się nie zmieniła od 2005 r. - ocenił. - Wtedy stosowano przemoc i teraz w podobny sposób przejęto Dom Polski. Mówienie, że Łukaszenka się zmieni, że będzie lepiej, że będzie demokratyzacja, to tylko mrzonki. Łukaszenka stawia na przemoc - podkreślił. Białoruskie władze nie uznają kierowanego przez Borys ZPB, który przez Warszawę uważany jest za jedyny prawomocny. Dla Mińska legalny jest Związek Polaków kierowany obecnie przez Stanisława Siemaszkę, a wcześniej przez Józefa Łucznika, który został wybrany na prezesa w sierpniu 2005 roku. Do rozłamu na dwa kierownictwa polskiej organizacji doszło w marcu 2005 roku, po zjeździe ZPB, na którym wybrano na prezesa Andżelikę Borys. Władze białoruskie nie uznały tego wyboru; doprowadziły do powtórzenia zjazdu i powierzenia stanowiska prezesa Łucznikowi, czego z kolei nie uznały władze polskie.