Rzecznik Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) Walery Nadtaczajeu powiedział białoruskiej telewizji, że amerykańska ambasada w Mińsku zatrudniła 10 obywateli Białorusi do fotografowania przedstawicieli milicji, lotnisk, a także miejscowości w pobliżu granicy państwa. Oświadczenie to opublikowano w momencie napięcia w stosunkach między Białorusią a USA. Większość pracowników ambasady USA została wyproszona z Mińska. Na początku roku w ambasadzie USA było 35 pracowników. Obecnie pozostało ich czterech, w tym charge d'affairs. Powodem zaostrzenia stosunków amerykańsko-białoruskich są sankcje USA wobec białoruskiej państwowej kompanii naftowej Biełnaftachim. Ich celem jest ukaranie reżimu prezydenta Alaksandra Łukaszenki za dławienie opozycji. Ambasada USA odmówiła komentarza do poniedziałkowego oświadczenia przedstawiciela białoruskiego KGB. Ten zaś nie podał żadnych szczegółów na temat domniemanej siatki. Pod koniec marca przewodniczący Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) Białorusi Jury Żadobin oświadczył, że "w związku ze zdemaskowaniem sieci szpiegowskiej działającej pod osłoną ambasady USA w Mińsku, nikt nie został zatrzymany".